Wykończeni w maju
Zapraszam Was na wykończonych w maju :)
Udało mi się wreszcie zachęcić bloggera do współpracy (po wielu, naprawdę wieeelu różnych kombinacjach okazało się, że wystarczy wyczyścić pamięć podręczną i cookies w Mozilli, wszystko śmiga jak powinno!).
Co do treści posta: w końcu będzie coś z kolorówki, a konkretnie cztery tusze, które nie przetrwały porządków w kosmetyczkach (tak, tak w liczbie mnogiej). Oczywiście będą także półprodukty, ostatnio w końcu trochę "kręciłam". Zapraszam
Udało mi się wreszcie zachęcić bloggera do współpracy (po wielu, naprawdę wieeelu różnych kombinacjach okazało się, że wystarczy wyczyścić pamięć podręczną i cookies w Mozilli, wszystko śmiga jak powinno!).
Co do treści posta: w końcu będzie coś z kolorówki, a konkretnie cztery tusze, które nie przetrwały porządków w kosmetyczkach (tak, tak w liczbie mnogiej). Oczywiście będą także półprodukty, ostatnio w końcu trochę "kręciłam". Zapraszam
Ziaja, Pomarańczowe mydło pod prysznic: jedno z moich
ulubionych tanich myjadeł. Fajnie pachnie pomarańczą, pobudza rano, a
wieczorem relaksuje. Dość gęste, nie wysusza mojej normalnej skóry.
Więcej TUTAJ. Nie pierwsza i nie ostatnia butla kupiona przeze mnie :)
FlosLek, Lipo Detox, Intensywne serum antycellulitowe: najlepsze
jakie miałam do tej pory i jedyne, po którym widziałam jakiś rezultat!
Skóra zrobiła się gładsza, wgłębienia się zmniejszyły, a mniejsze nawet
całkiem znikły. Do tego cudnie pachnie i wchłania się w mig. Więcej TU. Na pewno kupię!
Cien (Lidl), Krem do rąk nawilżający: moje
zaskoczenie. Bardzo dobre działanie przy tak niskiej cenie nieczęsto
się zdarza. Zawiera m.in. masło shea i olej z migdałów. Nadaje się na
dzień i na noc, niestety niezbyt pięknie pachnie, dla mnie tanim
proszkiem do prania. Więcej TUTAJ. Nie wiem czy kupię.
Lactacyd, Żel do higieny intymnej Acti-Fresh: jakaś
pomyłka! Powoduje pieczenie, swędzenie i wysusza śluzówkę. Wcale nie
odświeża. Nie polecam. Zużył go do końca mój mąż, który również
stwierdził, że trzeba go jak najszybciej zmywać, czyli nie tylko ja źle
na niego reaguję. Więcej TUTAJ. Żegnam i nie chcę widzieć go więcej na oczy!
Akuna, Mleczko do demakijażu, miniaturka:
dotarło do mnie przeterminowane, więc zużyłam go do... mycia stóp.
Ślicznie pachnie, ale moim zdaniem stanowczo zbyt intensywnie, nie
wyobrażam sobie nakładać go na skórę twarzy. Nie kupię.
Barwa naturalna, Szampon żurawinowy: nie zmieniłam o nim zdania do końca. Bardzo dobry, oczyszczający i tani szampon, w dodatku cudownie pachnie! Włosy po nim są ładnie uniesione, co w przypadku mojej cienizny jest pożądane. Więcej TUTAJ. Kupię na pewno!
Yves Rocher, Żel pod prysznic mandarynkowy: uwielbiałam go, ale chyba jest już niestety niedostępny. Miał tak cudowny i naturalny zapach, wręcz wibrujący mandarynkową energią, że po prysznicu z nim mogłam myśleć tylko pozytywnie! W dodatku był bardzo wydajny i gęsty. Gdyby znów był dostępny na pewno bym kupiła!
Vitea, Krem do rąk z kozim mlekiem: cóż, nic specjalnego. Dużo emolientów w składzie sprawia, że na dłoniach pozostawia tłustawą warstwę, która szybko znika i problem suchej skóry powraca. Kompletnie nie nadaje się na noc. Więcej TU. Nie kupię.
Lula, Chusteczki odświeżające: Bardzo, bardzo tanie. Silny zapach umila ich stosowanie i świetnie sobie radziły w nagłych sytuacjach. potrafiły jednak przesuszyć skórę. Więcej TU. Nie wiem czy kupię.
Sylveco, Pomadka do ust z peelingiem: bez owijania w bawełnę: uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Świetnie pielęgnuje skórę ust, nawilża na długo i głęboko. Polecam! Więcej TU. Na bank kupię.
Alterra, Pomadka do ust z bio-rumiankiem: kolejne opakowanie, z którego jestem tak samo zadowolona. Nawilża usta i ma bardzo dobry skład, a kosztuje nawet 3zł. Więcej TU. Kupię.
DIY, Mój balsam do ust: bardzo szybki w wykonaniu, wielofunkcyjny kosmetyk. Bardzo go lubię, robiłam go już kilka razy. Nakładam na usta (tylko na dzień, bo znika po ok. 2h), na łokcie, dłonie, końcówki włosów. Więcej o nim przeczytacie TUTAJ. Zrobię na pewno jeszcze nieraz :)
DIY, Moje serum przeciwzmarszczkowe do tłustej cery: skończyło się kilka dni temu, a już za nim tęsknię! Świetny skład i doskonałe działanie, robi się je momencik. Używałam go tylko na noc. Doskonale nawilżało i dożywiało moją skórę, która następnie w ciągu dnia mniej się świeciła. Póki co skończyły mi się składniki na nie, ale przy następnych zakupach kupię ponownie te oleje i znów je zrobię. Więcej TU.
DIY, Moja mgiełka nawilżająca do twarzy: kolejny kosmetyk, którego już mi brakuje. Dzięki niej polubiłam zapach Neroli, bo działała świetnie. Silnie nawilżała skórę, która potem dużo mniej się błyszczała. Stosowałam ją na dzień i na noc jako tonik, bo słońca póki co mamy jak na lekarstwo. Idealna pod serum. Więcej TUTAJ. Zrobię na 1000%.
Delia, Henna do brwi brązowa: moja pierwsza w życiu henna, bardzo mi się spodobał efekt. Robiłam ją dopiero 3 dni temu i chcę zobaczyć przez ile takie efekt się utrzyma. Na pewno będzie post! Mega łatwo się ją nakłada, choć trzeba uważać ;) Kupię.
Yves Rocher, szampon do włosów odbudowujący z olejkiem jojoba: jakże on pachnie! Cudownie, do tej pory ten zapach pamiętam. Fajnie sobie radził z moimi włosami, nie obciążał i może nawet lekko odżywiał. Więcej TU. Kupię :)
DIY, Moja mgiełka do włosów z zieloną herbatą: kolejny kosmetyk, który mi się udał :) Mgiełka wygładzała włosy, nabłyszczała i zdecydowanie poprawiała ich kondycję. Aplikowana na suche włosy niestety obciążała, natomiast zaraz po umyciu, na wilgotnych działała cudownie. Post już jest, czeka na publikację. Jak ją zrobić przeczytacie TUTAJ. Na pewno zrobię jak będę miała składniki!
Wibo, Tusz do rzęs XXL Lift Lash Volume: jakaś pomyłka, ten tusz zupełnie nic nie robił z moimi rzęsami. W życiu nie miałam takich beznadziejnych rzęs jak po nim! Proste, czarne druty to efekt jaki po nim uzyskałam. Masakra i nie kupię go never!
Bourjois, Mascara Push UP Volume Glamour: początkowo mi się nie spodobał, ale po kilku użyciach polubiłam tego naturalny efekt. Nie powiedziałabym, że zrobił z moich rzęs wachlarz, efektu Push Up tez nie zauważyłam. Natomiast ładnie podkreśla rzęsy, idealnie je rozdziela i pokrywa równomiernie. Nie kruszy się i nie spływa, natomiast łatwo się zmywa. Być może jeszcze kiedyś kupię :)
T'e'N, Alfaparf, Tusz do rzęs Summer WonderLashes: beznadziejny tusz i beznadziejna szczoteczka. Okropnie się kruszy zarówno podczas nakładania jak i potem. Z rzęsami nie robi nic ciekawego, lekko je przyczernia i tyle. Nie wydłuża, nie pogrubia, nie podkręca. Nie kupię.
Yves Rocher, Sexy Pulp, kolor brązowy: uwielbiam ten tusz! Przepięknie podkreśla rzęsy, podkręca i idealnie je rozdziela. Delikatnie pogrubia, ale wygląda to ładnie i lekko.Brązowy kolor wygląda bardzo naturalnie, idealny na dzień. Nie skleja rzęs. Kupię!
Yves Rocher, Woda do demakijażu: ciekawy skład, ale okropnie szczypie w oczy! Nie wiem jak produkt przeznaczony do wrażliwej cery i do demakijażu oczu może aż tak podrażniać! Zmęczyłam go i teraz chętnie o nim zapomnę. Raz na zawsze. Więcej TUTAJ.
Timotei, Szampon z różą z Jerycha, miniaturka: bardzo go lubię, ładnie
oczyszcza i nie powoduje, że mam sianko na głowie. Jednocześnie nie
obciąża włosów i nie wysusza zbytnio. Cudownie pachnie. Kolejna zużyta miniaturka, idealna na wyjazdy. Pewnie kupię :)
Biolaven, Krem na noc i na dzień: pięknie pachną winogronem, ale nieszczególnie mnie kręcą te kremy. Wersja na dzień zupełnie nie nadaje się do mojej tłustej cery, która dość szybko się po nim świeci. Wersja na noc jest dla mnie ciekawsza, ale chyba nie na tyle, aby kupować pełnowymiarowe opakowanie. Ale kto wie, kto wie...
Sylveco, Lekkie kremy: znam i lubię wszystkie, próbeczki zabieram na wyjazdy. Posiadam pełnowymiarowe opakowanie wersji z rokitnikiem, niedługo o nim napiszę. Warte uwagi i zakupu!
SuperTan, Moisturizer, Balsam po opalaniu: mój absolutny ulubieniec! Wspaniale nawilża, a jak pachnie... wanilią, ale nie taką mdlącą, tylko delikatną i ożywczą. Szybko się wchłania, a na drugim miejscu w INCI znajduje się aloes. Używam go nie tylko po opalaniu, ale i na co dzień, gdy moja skóra potrzebuje nawilżenia. Świetny. Mam całe opakowanie :)
SuperTan, Banana & Caramel, Karmelowy bronzer do opalania z olejem szafranowym: wspaniale pachnący bronzer, który świetnie opala moje nogi... bez opalania :) Używam raz na jakiś czas, bo daje bardzo delikatny efekt, który dla mnie jest na plus - nie boję się, ze zrobię sobie nim plamy czy smugi. Równomiernie przyciemnia skórę i cudownie pachnie karmelem, mniam. Mam jeszcze kilka saszetek. Na drugim miejscu w INCi znów jest aloes, czyli w dodatku nawilża skórę.
Palmers, Cocoa, nawilżający balsam do ciała: beznadziejny! Tłusta warstwa, którą zostawiał na skórze nawet przy małej ilości była nie do zniesienia. Zużyłam do rąk, ale niezbyt chętnie. Pięknie natomiast pachnie kakao, ale dla mnie to za mało, abym się skusiła na pełną wersję.
T'e'N, No-Stop Slim, Krem na noc i Krem-żel na dzień: wszystkie saszetki zużyłam na noc, ponieważ na dzień smaruję się Eveline. Fajnie pachną i mają ciekawą konsystencję, zwłaszcza wersja na dzień, która do złudzenia przypomina mus pomarańczowy :) Nie mam pojęcia czy coś mi dają, ale szybko się wchłaniają i przyjemnie aplikują. Być może kupię.
Mydlandia.pl, Olej kokosowy: moje włosy go pokochały. Skórę trochę mi zapychał, więc w całości zużyłam go do olejowania włosy, a rezultaty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. I pomyśleć, że kiedyś pisałam, iż siedzenie z takimi produktami to nie dla mnie... Odszczekuję każde słowo! Teraz siedzę, a moje włosy codziennie mi dziękują! Kupię!
Calaya, Olej z pestek winogron: bardzo przyjemny, szybko wchłaniający się olej. Doskonały do różnych formuł na twarz i ciało. Świetny do masażu, a także jako serum, nawet w 100% stężeniu. Bardzo uniwersalny, praktycznie do każdej cery. Nie uczula. Może kupię.
Mydlandia.pl, Olej arganowy: bardzo specyficzny olej. Ja go polubiłam, ale nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia. Nadaje się do każdej cery, ale trzeba go testować, ponieważ potrafi zapchać. Bardzo uniwersalny, ale moim zdaniem lekko przereklamowany, kanapek Wam nie zrobi ;) Trochę się z niego śmieję, bo teraz praktycznie każda marka ma w swoim asortymencie serię z jego zawartością. Myślę, że pokochają go zwłaszcza cery dojrzałe, ze zmarszczka i suche.Może kupię.
ZSK, Rafinowany olej z pestek brzoskwiń: bardzo tani, zużyłam go w całości do macerowania roślinek :) Pierwszy raz go kupiłam, nic jeszcze o nim nie wiem, nie używałam maceratów z jego udziałem. Zobaczymy jak się sprawdzi.
e-naturalne.pl, Olej z pestek moreli: zdecydowanie mój ulubiony ostatnio olej! Doskonały do tłustej cery, ponieważ szybko się wchłania i nie zostawia żadnej tłustej warstwy. Świetny do włosów, ponieważ nabłyszcza i wygładza. Zdecydowanie warto go kupić, ja na pewno to zrobię :)
Znacie coś z moich wykończonych kosmetyków?
Sporo ich ;) Ja nigdzie nie mogę znaleźć tej pomadki peelingującej :(
OdpowiedzUsuńKejt poszukaj z sklepach ze zdrową żywnością, małych zielarniach itp. Jak nie znajdziesz zawsze zostaje internet, choć niestety dochodzi koszt przesyłki...
UsuńBardzo lubię ten szampon z Yves z olejkiem jojoba, pachnie cudownie <3
OdpowiedzUsuńZapach jest powalający, w tym pozytywnych sensie! :)
UsuńPomadka Sylveco jest super
OdpowiedzUsuńOj tak :)
UsuńZ całego Twojego denka znam z autopsji tylko szampon do włosów Reparation Yves Rocher, bardzo lubię, szczególnie maskę do włosów z tej samej serii :) poza nim bardzo dobrze służą mi pomadki, zarówno ta peelingująca Sylveco, jak i Alterra, choć ta druga bardziej mi podchodzi z granatem :) Cieszę się, że nowa linia kosmetyków FlosLek zrobiła na Tobie pozytywne wrażenie, ponieważ sama zamierzam kupić :) Przyjemne denko, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKup to serum Floleku, bo może się fajnie sprawdzić i u Ciebie :) Ja byłam baaaardzo zadowolona.
Usuńu mnie zel micelarny z YR calkiem dobrze sie sprawdzil, nie szczypal i dobrze zmywal! No i takze bardzo lubie olej z pestek moreli, i do cery i do wlosow byl niezawodny!
OdpowiedzUsuńOlej z pestek moreli jest absolutnie genialny i wielozadaniowy :)
UsuńDużo dobroci wykończyłaś :D Te wszystkie mandarynkowe/pomarańczowe żele mnie zaciekawiły :D
OdpowiedzUsuńKolejna fanka cytrusów? Oł jeee :D
UsuńUwielbiam szampony i odżywki Yves Rocher ;)
OdpowiedzUsuńOdżywki jeszcze nie miałam, ale wypróbuję na pewno :)
UsuńWowo ale zużycia a pisałam Ci ze zrobiłam krem z ogórkiem? Pachnie obłędnie ? ciekawe czy Ci bedzie pasował:)
OdpowiedzUsuńPisałaś Kasiu, nie mogę się doczekać :)
Usuńbyle przezył te upały
UsuńMam nadzieję, że tak :)
UsuńZdecydowanie zaciekawiło mnie mydło pod prysznic z Ziai - lubie takie produkty no i ten Floslek, sporo osób o nim mówi w samych superlatywach.
OdpowiedzUsuńOgólnie ciekawe denko :)
Dziękuję, mydełka są dostępne dosłownie wszędzie :)
UsuńPorządne denko :) Pomadkę z Sylveco bardzo lubię, zainteresował mnie ten żurawinowy szampon i pomadka z Alterry :) Też miałam sporo próbek Sylveco i Biolaven, z Biolaven krem na noc bardzo mi pasował, na dzień dostałam pełnowymiarową wersję i trochę mnie zasmuciło, że Ci nie sprawdził się do tłustej cery, bo to oznacza, że u mnie też może się okazać za tłusty na dzień i będę musiała go na noc zużyć :(
OdpowiedzUsuńMusisz sprawdzić Ewelinko na sobie, u mnie za szybko powodował świecenie, a kiedy jest ciepło w ogóle się nie sprawdza. Może u Ciebie będzie inaczej? Chętnie przeczytam :)
UsuńSpore denko. Mydło z Ziaji miałam dawno temu i niestety nie za dobrze je wspominam (chociaż pachnie ładnie). Z Lactacydem wzięłam rozwód już jakiś czas temu, kiedy zmieniła się skład kosmetyków i szata graficzna.
OdpowiedzUsuńLactacyd ogromnie mnie zawiódł, bodajże tylko wersja dla mam jest dobra...
UsuńSporo nazbierałaś. Ja znam jedynie tę pomadkę Alterry. Kupiłam ją początkowo do rzęs, ale nie uzyłam tak ani raz. Na ustach sprawdzała się dobrze:)
OdpowiedzUsuńUżywałam jej i tak i tak. Rzęsy ładnie wzmacnia, ale nic więcej, a na ustach jest świetna. Teraz mam z granatem :)
UsuńSpore denko, ja również uwielbiam pomadkę z Sylveco :)
OdpowiedzUsuńWitamy w klubie :)))
UsuńSpore zużycia! Muszę wreszcie wypróbować pomadkę rumiankową z Alterry,bo każdy ją chwali.
OdpowiedzUsuńTa z granatem też jest fajna, a pachnie słodko, rumiankowa jest delikatniejsza. Lubię obie :)
UsuńWidzę tu kilka ciekawych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJa również.:) Parę perełek.:)
UsuńTeż żałuję, bo zapach był cudowny :) Może znów wypuszczą jakąś fajną edycję limitowaną?
OdpowiedzUsuńMiałam tę wodę do demakijażu z YR ale musiałam oddać koleżance - konsystencja była strasznie dziwna jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo fakt, mnie też denerwowała, bo spływała z płatka...
Usuńkiedyś alterry używałam do rzęs:D
OdpowiedzUsuńJa też :) Rzęsy się wzmocniły i nie wypadały.
UsuńCiekawa jestem zapachu mydła pod prysznic z Ziaji, choć muszę poczekać aż skończą mi się wszystkie inne żele, które posiadam ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam :) Teraz w kolejce czekają CD
UsuńDużo tego Ci się uzbierało ;)
OdpowiedzUsuńMoże trochę ;)
Usuńlubię te mydło pomarańczowe :)czasami do niego wracam :) chociaż kokosowe lubię bardziej :P
OdpowiedzUsuńFajne są, skład drogeryjny, ale są wydajne i tanie, w dodatku nie wysuszają :)
UsuńPomarańczowe mydło pod prysznic też bardzo lubię, pięknie pachnie i dodaje mi energii :)
OdpowiedzUsuńMi też, uwielbiam to w nim ;P
UsuńMuszę kupić tę pomadkę z peelingiem Sylveco :)
OdpowiedzUsuńJest super :)
UsuńSporo tego zużycia :)
OdpowiedzUsuńŁo rany... ile tego!!! Kolejna samorobiąca kosmetyki blogeerka, fajnie! ;) Mi tez ostatnio muli blogger ;/
OdpowiedzUsuńU mnie to przeciętne zużycie ;)
Usuńnigdy nie zwróciłam uwagi na istnienie tego mydła z ziaji :D
OdpowiedzUsuńWszędzie ich pełno, a takie niewidoczne :) Przez te opakowania rzucają mi się w oczy, lubię chyba minimalizm :)
UsuńSporo udało Ci się zużyć ;) Kiedyś sięgałam często po te mydła z Ziaji, teraz jednak dawno żadnego nie miałam.
OdpowiedzUsuńBardzo je lubię, w tej cenie lepszych nie da się znaleźć (chyba, ja nie znalazłam) ;)
UsuńKiedyś byłam fanką mydełek z Ziaji, a ten pomarańczowy był moim ulubionym. Od jakiegoś czasu jednak nie gości w mojej łazience. Tyle tuszy poszło w maju, nonono. :)
OdpowiedzUsuńDwa szybko zaschły, a konkretnie Wibo i T'e'N, nie wytrzymały nawet 2 tyg. podejrzewam, że były wcześniej otwierane niestety....
UsuńA ja nie byłam zadowolona z pomadki Alterra wersja z granatem. Rumiankowa nawet fajnie działa ale znowu jest za miękka na lato.
OdpowiedzUsuńW lecie ich jeszcze nie testowałam, mam nadzieję, że się nie rozpuszczają aż do płynu? Już kiedyś miałam z jakąś marką takie przygody i dziękuję :)
UsuńDobrze, że napisałaś o tym Lactacydzie, gdyż miałam go kupić, gdy skończę obecny. Nie zrobię tego. A pomadkę z SYlveco również uwielbiam. Również obserwuję :)
OdpowiedzUsuńOdradzam stanowczo, wiem, że wiele dziewczyn miało podobne przejścia :)
UsuńSpore zużycia, ja też kiedyś miałam pomarańczowe mydełko z Ziai i wspominam je mile :)
OdpowiedzUsuńI ten zapach, czysta energia! :)
Usuń