Kosmetyki naturalne i z dobrym składem, które mnie rozczarowały
Odkąd czytam składy coraz łatwiej jest mi kupić kosmetyki, które odpowiadają potrzebom mojej skóry. Wiem czego unikać i w jakiej kolejności ich używać. Zdarza się jednak, że skuszę się na coś nie do końca przekonana składem lub naczytam zachwytów i kupię produkty pod wpływem czyjegoś zdania. Zwykle jestem zadowolona, jednak w ostatnim czasie nazbierało się kilka kosmetyków, które mają całkiem przyjemne składy, a mimo to z różnych względów mnie rozczarowały i się nie sprawdziły. Zaznaczę, że to moje subiektywne opinie i komuś te kosmetyki mogą bardzo odpowiadać. Nie ma produktów idealnych dla wszystkich :)
Alterra, Płyn micelarny z żurawiną BIO
Płyn przeznaczony do demakijażu, do każdego rodzaju cery. Skład wydaje się ok. Wysoko w INCI znajduje się oczywiście alkohol, który jest dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych (o ile jest pochodzenia naturalnego, tutaj producent wskazuje nawet na certyfikowaną uprawę organiczną). Płyn niemiłosiernie nim śmierdzi. Z alkoholem jest ten problem, że wysusza skórę - niby szybko odparowuje (jeśli damy mu chwilę) i jest dobrym, naturalnym konserwantem oraz działa antybakteryjnie, ale jednak minusów jest więcej. Przede wszystkim płyn szczypie w oczy i ściąga skórę tak bardzo, że jest to aż niekomfortowe. Przy dłuższym używaniu moja cera się wysusza, pojawiły się suche skórki. Oczywiście po demakijażu płynem micelarnym myję jeszcze skórę pianką lub żelem, jednak czasem potrzebuję w tzw. międzyczasie coś jeszcze załatwić, a w tym przypadku jak najszybciej muszę umyć skórę, inaczej mam wrażenie, że zwariuję przez to uczucie ściągnięcia. Jestem niewolnikiem tego płynu, więc nie jest komfortowy w użytkowaniu. Makijaż zmywa całkiem ok, może bez efektu wow, ale znam gorsze produkty. Mimo wszystko z powyższych względów nie kupię go nigdy więcej i jestem rozczarowana jego "mocą"- szkoda, bo cena i dostępność bardzo kuszą. Kosztuje 9zł/150ml, ale często jest w promocji. Swój kupiłam za 6zł.Alterra, Tonik do twarzy z lilią wodną
Ponownie pojawia się sprawa alkoholu już na drugim miejscu w INCI. W przypadku toniku sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ tonik z założenia zostawimy na skórze, nie zmywamy go już. Oczywiście produkt śmierdzi alkoholem, który może pochodzi w certyfikowanych upraw, ale nie zmienia to faktu, że wysusza i bardzo ściąga skórę. Pomimo gliceryny i kilku ekstraktów moja cera znacząco się pogorszyła, pojawiły się suche skórki i dyskomfort, cera się trochę uwrażliwiła m.in. na zmiany temperatur (mocniej się czerwieni). Początkowo łatwo zauważyć, że skóra dłużej jest matowa, jednak już po kilkunastu użyciach zaczyna się błyszczeć mocniej niż przedtem. Poza tym tonik zawiera łagodne i naturalne, ale jednak substancje myjące, które niekoniecznie powinny znajdować się w kosmetyku niespłukiwalnym. Biorąc pod uwagę, że rolą toniku jest tonizowanie (regulacja pH skóry) i ewentualnie nawilżanie, kompletnie nie rozumiem po co znajdują się w nim jeszcze substancje myjące. Zmęczyłam połowę toniku przez kilka tygodni, bo nie lubię wyrzucać produktów. Używam go sporadycznie i na pewno więcej nie kupię. Kosztuje ponad 10zł/150ml, często jest w promocji.POLECAM
Rival de Loop, Tonik odżywczy do skóry suchej i wrażliwej
Kolejny tonik z Rossmanna i kolejne rozczarowanie. Przede wszystkim jest to tonik, który równie dobrze może służyć do lekkiego demakijażu, ponieważ już na trzecim miejscu w INCI zawiera łagodny dla skóry detergent. Przez to tonik bardzo się pieni! Poza tym skład jest do przyjęcia i nawet może bym go używała właśnie do demakijażu, gdyby nie obrzydliwy zapach. Rzadko kiedy aromaty kosmetyków odrzucają mnie na tyle, że nie jestem w stanie ich używać, ale ten jest zwyczajnie nie do zniesienia. Wielki plus za brak sztucznej kompozycji zapachowej, jednak ja nie mogę go używać. Kosztuje 4,50zł/200ml.Składy powyższych kosmetyków (od lewej): Rival de Loop Tonik odżywczy, Alterra Tonik, Alterra Płyn micelarny
Termissa, Woda termalna z Podhala
Kiedy tylko zobaczyłam tą wodę wiedziałam, że muszę ją kupić. Polska woda termalna, coś pięknego! Jak może pamiętacie stosuję metodę pielęgnacji "na mokro", gdzie każdą kolejną warstwę nakładam na wilgotną od poprzedniej warstwy skórę i w związku z tym często stosuję wody termalne oraz hydrolaty. Niestety trafił mi się chyba feralny egzemplarz, udało mi się tylko raz ładnie rozpylić mgiełkę, zaraz potem atomizer się zepsuł, w ogóle nie psika, a woda jedynie kapie po butelce. Dodatkowo produkt posiada ciemno różową barwę, a podobno powinna być ewentualnie delikatnie różowa ze względu na rozpuszczone minerały. Jestem bardzo zawiedziona, nowa, ciekawa marka, a jednak produkty niedopracowane. Szkoda! Kosztuje 18-20zł/150ml.Skład: Woda termalna z Podhala, Nitrogen, Benzyl Alcohol (and) Salicylic Acid (and) Glycerin (and) Sorbic Acid***, Sodium Hydroxide.
Babuszka Agafia, Maseczka do twarzy tonizująca Dourska
Te saszetki podbiły wiele serc, więc oczywiście ja również musiałam je poznać. Wersja tonizująca jest pierwszą, jaką kupiłam. Maseczki są bardzo tanie, ich ceny wahają się w granicach nawet 4-5zł/100ml. Jedna saszetka spokojnie wystarcza na kilka, jeśli nie kilkanaście użyć. Składy wydają się również ok (na zdjęciu poniżej). Niestety ta wersja kompletnie nic nie robi - nie zauważyłam ani zmiękczenia, ani nawilżenia. Do tego jest mocno naperfumowana, aż boli mnie od niej głowa i moment zmycia jej po 10 minutach witam z prawdziwą ulgą. Niestety zapach utrzymuje się jeszcze dłuższą chwilę na skórze. Zauważyła również, że powoduje zaczerwienienie skóry, być może coś mnie w niej uczula, choć patrząc na pojedyncze składniki nie mam pojęcia co - nigdy dotąd nie zauważyłam, aby moja skóra źle reagowała na któryś z nich.W składzie wysoko znajdują się emolienty, nawilżająca gliceryna, roślinne ekstrakty oraz biała glinka, więc jest ok. Zdecydowanie dalej znajdziemy także SCS - detergent (po co?), zagęstniki i składniki kompozycji zapachowej. Jestem ciekawa czemu maseczka zawdzięcza bladoróżową barwę, gdyż w składzie nie wykazano barwników. Generalnie coś mi się tu nie zgadza - delikatnie mówiąc.
Z kosmetyków Babuszki nie zawsze jestem zadowolona, dla mnie ta marka to wielka loteria. Pisałam o nich już kilkakrotnie na blogu. Przykładowo:
POLECAM
- Babuszka Agafia, Drożdżowa maseczka do włosów
- Babuszka Agafia, Łopianowa maska do włosów
- Szampon Aktywator wzrostu Babuszki Agafii
NIE POLECAM
- Babuszka Agafia, Serwatkowy szampon do włosów farbowanych
- Babuszka Agafia, Przegląd peelingów w saszetce
Palmer's, Kokosowy balsam do ust
Nie będę się rozwodzić - ten balsam bardziej wysusza usta niż je nawilża, natłuszcza czy chroni. Przez czas, w którym go używałam moje usta były w tragicznym stanie, a i skóra wokół była zaczerwieniona i podrażniona (od wiatru, mrozu). Przyjemnie pachnie kokosem, ma dobry skład i dobrze się rozprowadza, ale co z tego, skoro to jedyne zalety? Opakowanie wykręca się bez zarzutu. W składzie znajdziemy m.in.olej kokosowy, olej monoi, olej makadamia, olej ze słodkich migdałów, masło shea i kakaowe, olej słonecznikowy i filtry. Nie zawiera parafiny. Kosztuje w granicach 8-11zł/4g.Organique, Serum do twarzy i ciała
Lekki żel, który niby szybko się wchłania, a jednak potwornie się lepi. Nawilża bardzo słabo, skóra woła o inny produkt, jednak często kolejno nałożone balsamy czy masła zwyczajnie się na nim wałkują i dłużej wchłaniają. Opakowanie jest świetne, ale za cenę 45zł/100ml czyli niewielkich rozmiarów buteleczkę, kupić go nie warto. Więcej pisałam o nim w recenzji poniżej (tam też jest skład):Unani, Dermo Defense Face Mask, Maseczka do twarzy z aloesem
Lekka, żelowa maseczka o delikatnym zapachu, która do złudzenia w działaniu przypomina żel aloesowy. Dobrze się rozprowadza i dość szybko wchłania, dając uczucie lekkiego chłodu. Maskę należy zmyć po 10 minutach wodą i przetrzeć skórę tonikiem. Najlepszej stosować ją 1-2 razy w tygodniu. Zawiera głównie: sok z aloesu na pierwszym miejscu w INCI (nawilża, łagodzi podrażnienia, koi, ale może też uczulać!), potem wodę, propanediol (nawilża), ekstrakt z czużycy (CeresoftTM, wzmacnia skórę od wewnątrz, zmniejsza nadreaktywność skóry wrażliwej), glicerynę (nawilża), ale też kontrowersyjne substancje (m.in. donor formaldehydu). Skład niby fajny, a jednak nie do końca. Kosztuje ok. 50zł/125 ml i posiada świetną, aluminiową, higieniczną butelkę przypominającą dezodorant z pompką.Skóra po zmyciu maseczki jest ukojona i lekko nawilżona, pełna blasku. Maska nadaje się do wszystkich rodzajów skóry, nie zapycha, mnie nie podrażniła (nie mam alergii na aloes). Stosuję ją raz w tygodniu, czasem nakładam także na wilgotne włosy pod emolienty. Właściwie działa bardzo podobnie do żelu aloesowego, a jest mniej wydajna i dlatego więcej jej nie kupię.
POLECAM
Znacie któryś z powyższych kosmetyków? Jakie są Wasze ostatnie rozczarowania kosmetyczne?