Kosmetyki naturalne i z dobrym składem, które mnie rozczarowały

Odkąd czytam składy coraz łatwiej jest mi kupić kosmetyki, które odpowiadają potrzebom mojej skóry. Wiem czego unikać i w jakiej kolejności ich używać. Zdarza się jednak, że skuszę się na coś nie do końca przekonana składem lub naczytam zachwytów i kupię produkty pod wpływem czyjegoś zdania. Zwykle jestem zadowolona, jednak w ostatnim czasie nazbierało się kilka kosmetyków, które mają całkiem przyjemne składy, a mimo to z różnych względów mnie rozczarowały i się nie sprawdziły. Zaznaczę, że to moje subiektywne opinie i komuś te kosmetyki mogą bardzo odpowiadać. Nie ma produktów idealnych dla wszystkich :)



Alterra, Płyn micelarny z żurawiną BIO

Płyn przeznaczony do demakijażu, do każdego rodzaju cery. Skład wydaje się ok. Wysoko w INCI znajduje się oczywiście alkohol, który jest dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych (o ile jest pochodzenia naturalnego, tutaj producent wskazuje nawet na certyfikowaną uprawę organiczną). Płyn niemiłosiernie nim śmierdzi. Z alkoholem jest ten problem, że wysusza skórę - niby szybko odparowuje (jeśli damy mu chwilę) i jest dobrym, naturalnym konserwantem oraz działa antybakteryjnie, ale jednak minusów jest więcej. Przede wszystkim płyn szczypie w oczy i ściąga skórę tak bardzo, że jest to aż niekomfortowe. Przy dłuższym używaniu moja cera się wysusza, pojawiły się suche skórki. Oczywiście po demakijażu płynem micelarnym myję jeszcze skórę pianką lub żelem, jednak czasem potrzebuję w tzw. międzyczasie coś jeszcze załatwić, a w tym przypadku jak najszybciej muszę umyć skórę, inaczej mam wrażenie, że zwariuję przez to uczucie ściągnięcia. Jestem niewolnikiem tego płynu, więc nie jest komfortowy w użytkowaniu. Makijaż zmywa całkiem ok, może bez efektu wow, ale znam gorsze produkty. Mimo wszystko z powyższych względów nie kupię go nigdy więcej i jestem rozczarowana jego "mocą"- szkoda, bo cena i dostępność bardzo kuszą. Kosztuje 9zł/150ml, ale często jest w promocji. Swój kupiłam za 6zł.

Alterra, Tonik do twarzy z lilią wodną

Ponownie pojawia się sprawa alkoholu już na drugim miejscu w INCI. W przypadku toniku sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ tonik z założenia zostawimy na skórze, nie zmywamy go już. Oczywiście produkt śmierdzi alkoholem, który może pochodzi w certyfikowanych upraw, ale nie zmienia to faktu, że wysusza i bardzo ściąga skórę. Pomimo gliceryny i kilku ekstraktów moja cera znacząco się pogorszyła, pojawiły się suche skórki i dyskomfort, cera się trochę uwrażliwiła m.in. na zmiany temperatur (mocniej się czerwieni). Początkowo łatwo zauważyć, że skóra dłużej jest matowa, jednak już po kilkunastu użyciach zaczyna się błyszczeć mocniej niż przedtem. Poza tym tonik zawiera łagodne i naturalne, ale jednak substancje myjące, które niekoniecznie powinny znajdować się w kosmetyku niespłukiwalnym. Biorąc pod uwagę, że rolą toniku jest tonizowanie (regulacja pH skóry) i ewentualnie nawilżanie, kompletnie nie rozumiem po co znajdują się w nim jeszcze substancje myjące. Zmęczyłam połowę toniku przez kilka tygodni, bo nie lubię wyrzucać produktów. Używam go sporadycznie i na pewno więcej nie kupię. Kosztuje ponad 10zł/150ml, często jest w promocji.

POLECAM


Rival de Loop, Tonik odżywczy do skóry suchej i wrażliwej

Kolejny tonik z Rossmanna i kolejne rozczarowanie. Przede wszystkim jest to tonik, który równie dobrze może służyć do lekkiego demakijażu, ponieważ już na trzecim miejscu w INCI zawiera łagodny dla skóry detergent. Przez to tonik bardzo się pieni! Poza tym skład jest do przyjęcia i nawet może bym go używała właśnie do demakijażu, gdyby nie obrzydliwy zapach. Rzadko kiedy aromaty kosmetyków odrzucają mnie na tyle, że nie jestem w stanie ich używać, ale ten jest zwyczajnie nie do zniesienia. Wielki plus za brak sztucznej kompozycji zapachowej, jednak ja nie mogę go używać. Kosztuje 4,50zł/200ml.

Składy powyższych kosmetyków (od lewej): Rival de Loop Tonik odżywczy, Alterra Tonik, Alterra Płyn micelarny


Termissa, Woda termalna z Podhala

Kiedy tylko zobaczyłam tą wodę wiedziałam, że muszę ją kupić. Polska woda termalna, coś pięknego! Jak może pamiętacie stosuję metodę pielęgnacji "na mokro", gdzie każdą kolejną warstwę nakładam na wilgotną od poprzedniej warstwy skórę i w związku z tym często stosuję wody termalne oraz hydrolaty. Niestety trafił mi się chyba feralny egzemplarz, udało mi się tylko raz ładnie rozpylić mgiełkę, zaraz potem atomizer się zepsuł, w ogóle nie psika, a woda jedynie kapie po butelce. Dodatkowo produkt posiada ciemno różową barwę, a podobno powinna być ewentualnie delikatnie różowa ze względu na rozpuszczone minerały. Jestem bardzo zawiedziona, nowa, ciekawa marka, a jednak produkty niedopracowane. Szkoda! Kosztuje 18-20zł/150ml.
Skład: Woda termalna z Podhala, Nitrogen, Benzyl Alcohol (and) Salicylic Acid (and) Glycerin (and) Sorbic Acid***, Sodium Hydroxide. 


Babuszka Agafia, Maseczka do twarzy tonizująca Dourska

Te saszetki podbiły wiele serc, więc oczywiście ja również musiałam je poznać. Wersja tonizująca jest pierwszą, jaką kupiłam. Maseczki są bardzo tanie, ich ceny wahają się w granicach nawet 4-5zł/100ml. Jedna saszetka spokojnie wystarcza na kilka, jeśli nie kilkanaście użyć. Składy wydają się również ok (na zdjęciu poniżej). Niestety ta wersja kompletnie nic nie robi - nie zauważyłam ani zmiękczenia, ani nawilżenia. Do tego jest mocno naperfumowana, aż boli mnie od niej głowa i moment zmycia jej po 10 minutach witam z prawdziwą ulgą. Niestety zapach utrzymuje się jeszcze dłuższą chwilę na skórze. Zauważyła również, że powoduje zaczerwienienie skóry, być może coś mnie w niej uczula, choć patrząc na pojedyncze składniki nie mam pojęcia co - nigdy dotąd nie zauważyłam, aby moja skóra źle reagowała na któryś z nich.


W składzie wysoko znajdują się emolienty, nawilżająca gliceryna, roślinne ekstrakty oraz biała glinka, więc jest ok. Zdecydowanie dalej znajdziemy także SCS - detergent (po co?), zagęstniki i składniki kompozycji zapachowej. Jestem ciekawa czemu maseczka zawdzięcza bladoróżową barwę, gdyż w składzie nie wykazano barwników. Generalnie coś mi się tu nie zgadza - delikatnie mówiąc.
Z kosmetyków Babuszki nie zawsze jestem zadowolona, dla mnie ta marka to wielka loteria. Pisałam o nich już kilkakrotnie na blogu. Przykładowo:

POLECAM


NIE POLECAM



Palmer's, Kokosowy balsam do ust

Nie będę się rozwodzić - ten balsam bardziej wysusza usta niż je nawilża, natłuszcza czy chroni. Przez czas, w którym go używałam moje usta były w tragicznym stanie, a i skóra wokół była zaczerwieniona i podrażniona (od wiatru, mrozu). Przyjemnie pachnie kokosem, ma dobry skład i dobrze się rozprowadza, ale co z tego, skoro to jedyne zalety? Opakowanie wykręca się bez zarzutu. W składzie znajdziemy m.in.olej kokosowy, olej monoi, olej makadamia, olej ze słodkich migdałów, masło shea i kakaowe, olej słonecznikowy i filtry. Nie zawiera parafiny. Kosztuje w granicach 8-11zł/4g.


Organique, Serum do twarzy i ciała

Lekki żel, który niby szybko się wchłania, a jednak potwornie się lepi. Nawilża bardzo słabo, skóra woła o inny produkt, jednak często kolejno nałożone balsamy czy masła zwyczajnie się na nim wałkują i dłużej wchłaniają. Opakowanie jest świetne, ale za cenę 45zł/100ml czyli niewielkich rozmiarów buteleczkę, kupić go nie warto. Więcej pisałam o nim w recenzji poniżej (tam też jest skład):


Unani, Dermo Defense Face Mask, Maseczka do twarzy z aloesem

Lekka, żelowa maseczka o delikatnym zapachu, która do złudzenia w działaniu przypomina żel aloesowy. Dobrze się rozprowadza i dość szybko wchłania, dając uczucie lekkiego chłodu. Maskę należy zmyć po 10 minutach wodą i przetrzeć skórę tonikiem. Najlepszej stosować ją 1-2 razy w tygodniu. Zawiera głównie: sok z aloesu na pierwszym miejscu w INCI (nawilża, łagodzi podrażnienia, koi, ale może też uczulać!), potem wodę, propanediol (nawilża), ekstrakt z czużycy (CeresoftTM, wzmacnia skórę od wewnątrz, zmniejsza nadreaktywność skóry wrażliwej), glicerynę (nawilża), ale też kontrowersyjne substancje (m.in. donor formaldehydu). Skład niby fajny, a jednak nie do końca. Kosztuje ok. 50zł/125 ml i posiada świetną, aluminiową, higieniczną butelkę przypominającą dezodorant z pompką.
Skóra po zmyciu maseczki jest ukojona i lekko nawilżona, pełna blasku. Maska nadaje się do wszystkich rodzajów skóry, nie zapycha, mnie nie podrażniła (nie mam alergii na aloes). Stosuję ją raz w tygodniu, czasem nakładam także na wilgotne włosy pod emolienty. Właściwie działa bardzo podobnie do żelu aloesowego, a jest mniej wydajna i dlatego więcej jej nie kupię.

POLECAM



Znacie któryś z powyższych kosmetyków? Jakie są Wasze ostatnie rozczarowania kosmetyczne?

Delia Cameleo, Seria do pielęgnacji włosów z keratyną / bez soli

Cienkie i delikatne włosy, w dodatku ze skłonnością do przetłuszczania i przyklapnięcia są trudne w pielęgnacji. Na co dzień doskonale sprawdzają się u mnie kosmetyki naturalne, z łagodnymi detergentami i odpowiednimi olejami w składzie (arganowy, z pestek moreli, lniany). Jednak raz na kilka myć lubię mocniej oczyścić włosy, żeby lepiej się układały, były lżejsze i bardziej lśniące. W tym celu używam drogeryjnych kosmetyków, aktualnie serii Delii Cameleo Anti Damage z keratyną, bez soli. Nie unikam maniakalnie także silikonów stosowanych na długość włosa, zwłaszcza końcówki. Raz na jakiś czas lubię zabezpieczyć kosmyki przed czynnikami zewnętrznymi i nie zauważyłam negatywnych skutków, cała sztuka jest w umiarze.


delia-anti-damage

Delia, Cameleo, Anti Damage, Keratynowy szampon bez soli

Szampon posiada opakowanie z pompką, dzięki czemu wygodnie się go używa pod prysznicem. Na jedno użycie potrzebuję jednak aż trzy pompki produktu (mam włosy do ramion), przy dłuższych włosach  na pewno potrzeba więcej, więc wydajność nie powala. Zaskoczyło mnie, że jak na szampon ze SLES bardzo słabo się pieni i nie mam do końca wrażenia, że włosy są dobrze oczyszczone. Pachnie pięknie, choć sztucznie i dobrze się spłukuje. Skład typowo drogeryjny. Przy dłuższym stosowaniu pojawił się u mnie delikatny łupież, więc niestety szampon ma tendencję do wysuszania skóry. Bez promocji kosztuje 18zł/250ml. Raczej więcej po niego nie sięgnę.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Propylene Glycol, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Cocamide MIPA, Palmitamidopropyltrimonium Chloride, Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Caprylyl/Capryl Glucoside, Citric Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Polyquaternium-7, DMDM Hydantoin, PEG-150 Pentaerythrityl Tetrastearate, PPG-2 Hydroxyethyl Cocamide, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Disodium EDTA, PEG-90M, Aminomethyl Propanol, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde.

szampon-z-keratyna

Delia, Cameleo, Anti Damage, Keratynowa odżywka bez soli

Miękka tubka z korkiem na klik skrywa odżywkę o obłędnym zapachu, identycznym jak szamponu. Odżywka dobrze się rozprowadza, nie spływa i dobrze spłukuje. Pozostawia włosy pachnące, gładkie, miękkie i lśniące. Ułatwia rozczesywanie i zapobiega elektryzowaniu. Przy tym nie obciąża cienkich włosów i nie powoduje ich puszenia. Kosztuje 15zł/200ml. Chętnie ją kiedyś kupię, tym bardziej, że mój mąż także ją lubi.

Skład: Aqua, Cetyl Alcohol, Behenamidopropyl Dimethylamine, Lactic Acid, Bis- Cetearyl Amodimethicone, Ceteareth-7, Ceteareth-25, Cetrimonium Chloride, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Disodium EDTA, Laurdimonium Hydroxypropyl, Hydrolyzed Keratin, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hydroxyisohexyl- 3 Cyclohexene Carboxaldehyde.

odzywka-z-keratyna

Delia, Cameleo, Anti Damage, Keratynowa maska do zniszczonych włosów

Plastikowy pojemnik z zakrętką jest trochę niewygodny, ale tak samo niewygodne są wszystkie produkty w podobnym opakowaniu. Maska jest bardziej gęsta niż odżywka, ale zapach posiada identyczny, może odrobinkę intensywniejszy (długo utrzymuje się na włosach). Jest zdecydowanie bardziej wydajna, gdyż potrzeba jej mniej, aby uzyskać podobny efekt jak przy odżywce. Również wygładza i nabłyszcza włosy, ułatwia rozczesywanie. Przy delikatnych włosach trzeba ją dość długo spłukiwać, ponieważ zdarza się, że przeciąża kosmyki, przez co szybciej wyglądają na nieświeże. Najlepiej działa nałożona na zwilżone włosy przed myciem lub wtarta po myciu, ale w niewielkiej ilości. Kosztuje 17zł/200ml. Nie wiem czy jeszcze ją kupię, być może tak, ponieważ spodobała się mojemu mężowi.

Skład: Aqua, Cetyl Alcohol, Bis-Cetearyl Amodimethicone, Ceteareth-7, Ceteareth-25, Behenamidopropyl, Dimethylamine, Lactic Acid, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Cetrimonium Chloride, Disodium EDTA, Buthylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde.

cameleo-maska-keratyna

Delia, Cameleo, Anti Damage, Płynna keratyna

Spray tworzy lekką mgiełkę, którą spryskuję mokre włosy co 2-3 mycia. Nie spłukuję. Raz użyłam jej na suchych, ale włosy szybko wyglądały na nieświeże, więc wywnioskowałam, że przy cienkich i delikatnych włosach lepiej postawić na umiar. Pachnie ładnie, delikatniej niż maska. Keratyna lekko nabłyszcza i wygładza włosy, zdecydowanie ułatwia rozczesywanie. Sprawia, że włosy są sypkie, oczywiście jeśli nie przesadzimy z ilością.  Kosztuje 15zł/150ml. Nie wiem czy ją jeszcze kupię, szczególnie, że staram się unikać alkoholu na długości włosa.

Skład: Aqua, Alcohol, Isopropyl Alcohol, Bis-Cetearyl Amodimethicone, Ceteareth-7, Ceteareth-25, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Glycerin, Panthenol, Methylparaben, Propylaraben, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Lactic Acid, Disodium EDTA, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Alcohol, Citronellol, Linalool, Benzyl Benzoate.

plynna-keratyna

Delia, Cameleo, Anti Damage, Jedwab do włosów

Niewielka buteleczka z wygodną pompką skrywa cudownie pachnący, przezroczysty, płynny żel. Zapach jest zupełnie inny niż całej serii - cytrusowy, świeży, orzeźwiający - po prostu przecudowny! Uwielbiam go. Serum to przede wszystkim silikon, więc  idealnie sprawdza się do zabezpieczenia samych końcówek włosów i tak też je używam. Stosuję je co 3 mycie wcierając w wilgotne włosy, po czym zwykle pozostawiam je do wyschnięcia (bez spłukiwania). Nie przeciąża kosmyków, nadaje im ładny zapach. Sprawia, że końcówki są odporniejsze na zmiany temperatur i nie kruszą się tak szybko. Jest niesamowicie wydajne! Kosztuje 17zł/55ml. Chętnie jeszcze kupię.

Skład: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum, Phenyl Trimethicone, Limonene, Argania Spinosa Kernel Oil, Hexyl Cinnamal, Linalool, Citronellol, Alcohol, Ethyl Ester of Hydrolyzed Silk, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol.

jedwab-do-wlosow

Seria Cameleo z keratyną przeznaczona jest do włosów zniszczonych, potrzebujących regeneracji i uszkodzonych zabiegami fryzjerskimi. Moje włosy są farbowane i w ostatnich tygodniach katowane prostownicą, a mimo to większość produktów dobrze się spisała. Włosy są błyszczące i wygładzone po ich użyciu, ale serii nie stosuję do każdego mycia. Składy są typowo drogeryjne, ale nie znajdziemy w nich parabenów, soli i sztucznych barwników. Większość produktów z serii zostało wzbogacone w biomimetyczną keratynę, która regeneruje włosy na długości. Kosmetyki chronią także przed działaniem wysokiej temperatury, więc włosy mniej się niszczą pod wpływem suszarki czy prostownicy.

seria-do-wlosow-cameleo

Znacie produkty do włosów z Delii? Zdaję sobie sprawę, że każda z nas posiada inne włosy i wymagania, niemniej osobiście bardzo spodobały mi się odżywka, maska i jedwab, więc chętnie je jeszcze kupię. Zapach tej serii jest bardzo przyjemny, podoba się również mojemu mężowi, a dla mnie to duży plus.

MediqSkin Plus, Żel punktowy do cery trądzikowej Recenzja

Lubię nowości kosmetyczne i lubię kwasy, a że skóra tłusta czy mieszana łatwo się "zapycha" - co skutkuje różnorakimi, nieestetycznymi wypryskami - lubię także dobre preparaty punktowe. Nie posiadam typowej cery trądzikowej, a wypryski pojawiają się u mnie sporadycznie. Natomiast jeśli już się pojawią robię wszystko, żeby się ich skutecznie pozbyć. Nie zawsze wystarczają tanie preparaty z drogerii, które w składzie mają śladowe ilości substancji czynnych, więc i ich działanie jest odpowiednio słabsze, a na skutki trzeba długo czekać. Dlatego postanowiłam wypróbować MediqSkin Plus, który uporał się z pryszczami szybko i ostatecznie dzięki sensownemu składowi. Niestety preparat ma również skutki uboczne, o których warto wiedzieć. Uczulam też, że podstawą ładnej cery jest dokładne, najlepiej dwuetapowe oczyszczanie. Tutaj z pomocą przychodzi szczoteczka soniczna.



zestaw-mediq-skin

MediqSkin, Punktowy preparat na wypryski

"Żel punktowy do cery trądzikowej to specjalistyczny wyrób medyczny klasy III. Zalecany w łagodnej i umiarkowanej postaci trądziku z towarzyszącymi zmianami zapalnymi (grudki, krosty) oraz profilaktyce powikłań trądzikowych wywołanych czynnikami zewnętrznymi. Preparat to połączenie 4 składników:
- PVA - działa ochronnie, tworząc niezatykającą porów niewidoczną warstwę izolującą i chroniącą skórę przed czynnikami zewnętrznymi, mogącymi mieć wpływ na nasilenie objawów trądziku.
- Kwas glikolowy i retinowy (tretynoiny) - działają złuszczająco, usuwając komórki martwego naskórka.
- Klindamycyna - przeciwdziała namnażaniu się bakterii poprzez utrzymywanie całkowitego poziomu drobnoustrojów na niezmiennym poziomie."

zel-punktowy-cera-tradzikowa

Posiadam zestaw żelu wraz ze szczoteczką soniczną do mycia twarzy. Całość zapakowana została w ładne pudełko z magnetycznym zatrzaskiem - idealny prezent. W środku każdy produkt posiada także własne, oddzielne opakowanie. Koszt to 33-40 zł w zależności od apteki (za sam żel).

szczoteczka-soniczna-mediqskin

Skład: polialkohol winylowy PVA (częściowo biodegradowalny, syntetyczny polimer, rozpuszczalny w wodzie, nietoksyczny, ale może podrażniać wrażliwe oczy; tworzy elastyczną powłokę ochronną na skórze), kwas retinowy (tretynoina; retinoid czyli pochodna wit. A; stosowana miejscowo złuszcza naskórek odblokowując pory, hamuje powstawanie zaskórników, wyprysków i zmniejsza ogniska zapalne; w połączeniu z glikolem propylenowym lepiej się wchłania; reguluje nadprodukcję sebum poprzez zahamowanie czynności gruczołów łojowych), klindamycyna (półsyntetyczny antybiotyk; uniemożliwia wzrost i namnażanie się bakterii, szczególnie Gram-dodatnich i beztlenowych, wywołujących stany zapalne), kwas glikolowy (złuszcza skórę, opóźnia procesy starzenia, wyrównuje koloryt, zmniejsza problemy trądzikowe i łojotok, a nawet drobne blizny; nie aplikować w okolice oczu; niepolecany kobietom w ciąży), glikol propylenowy (syntetyczny rozpuszczalnik substancji aktywnych; ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej w skórę, nawilża), PEG-7 kokosan glicerolu (emolient i emulgator; nie powinno się go stosować na uszkodzoną skórę), aminometyl propanolu (regulator pH, rozpuszczalnik), hydroksyetyloceluloza (półsyntetyczny zagęstnik), imidazolidynylomocznik (syntetyczny konserwant, donor formaldehydu), disodowy EDTA (chelator, wiąże metale ciężkie, dzięki czemu nie wchłaniają się w skórę), butylohydroksytoluen (syntetyczny konserwant; może wywołać pokrzywkę, alergen), woda.

sklad-zelu-mediqskin

Obecnie z problemem trądziku borykają się nie tylko nastolatki, ale również osoby dorosłe. Jest to coraz większy problem, dlatego producenci prześcigają się w produkcji preparatów na trądzik. Na szczęście odkrywamy coraz lepsze składniki pomagające oczyszczać skórę i coraz mniej boimy się kwasów, choć nadal warto zachować środki ostrożności podczas ich używania! Krem z wysokim filtrem wskazany.


wlasciwosci-mediqskin

Sposób użycia MediqSkin

Produkt najlepiej stosować wieczorem, nakładając żel równomiernie na powierzchnię skóry poddawanej leczeniu. Rano zmyć produkt. Przed użyciem wstrząsnąć. Butelka airless, mój ulubiony rodzaj opakowania kosmetyków, wyposażona została w aplikator dozujący za jednym razem 0,25 ml kosmetyku. Dzięki temu możemy dokładnie nabrać potrzebną ilość żelu. Do pokrycia całej twarzy wystarczy 0,75 ml czyli trzy pompki. Należy pamiętać, aby preparat nakładać suchymi rękoma i omijać okolice oczu! Podczas kuracji należy unikać opalania i stosować krem z filtrem.


oczyszczanie-twarzy-szczoteczka-soniczna

Szczoteczka soniczna

Podstawą pielęgnacji każdej cery jest dokładne oczyszczanie, szczególnie z makijażu. Wiem też, że wiele dziewczyn ma tendencję do zakrywania wyprysków mocnymi korektorami czy nawet kamuflażami, których składy są najczęściej oparte na parafinie i innych niekorzystnie wpływających na proces gojenia wyprysku składnikach. Doskonale rozumiem chęć ukrycia tego, co nieładne, albo wręcz czego się wstydzimy, ale warto od razu po powrocie do domu - ze szkoły czy pracy - zmyć makijaż, najlepiej dwuetapowo (olejek + pianka lub żel do mycia twarzy). Wtedy damy więcej czasu naszej skórze na regenerację i pozbycie się krostek. Dodatkowo warto zainwestować w gadżety pozwalające jeszcze dokładniej pozbyć się zanieczyszczeń ze skóry. Takim gadżetem jest m.in. szczoteczka soniczna. Ta z zestawu nie jest markowa, a mimo to po dłuższym używaniu zdecydowanie widać różnicę.

Szczoteczka jest wykonana z silikonu, dzięki czemu łatwiej zachować higienę. Myję ją po każdym użyciu, schnie szybko. Jest wodoodporna - działa nawet pod prysznicem, co nieraz ułatwiło mi życie :) Urządzenie posiada wbudowaną baterię 350 mAh, którą możemy naładować poprzez kabel USB. Szczoteczka soniczna posiada przyciski + i -,  dzięki którym możemy ustawić odpowiadającą nam intensywność działania. Idealnie leży w dłoni i nie wyślizguje się. Silikonowe wypustki docierają do każdego zakątka skóry, choć najtrudniej masować nos i jego okolice.

zel-mediq-skin-recenzja

Jak używać szczoteczki sonicznej?

Najpierw robię demakijaż (płynem micelarnym lub olejkiem do demakijażu), następnie zmywam wszystko jeszcze ręcznie żelem lub pianką. Dopiero potem  ponownie rozprowadzam na skórze żel lub piankę, włączam urządzenie i przykładam je delikatnie do skóry. Czuję drgania, więc nie przyciskam jej mocno. Przesuwam miejsce przy miejscu na twarzy, szyję omijam, ale lubię szczoteczkę stosować także na dekolcie. Zdecydowanie odkąd jej używam zauważyłam, że na skórze pojawia się mniej wyprysków (także w "te dni"), skóra wydaje się jędrniejsza i gładsza. Stosowanie urządzenia jest łatwe i przyjemne.

Jak działa szczoteczka soniczna?


Szczoteczka wykorzystuje ultradźwięki czyli fale dźwiękowe o wysokiej częstotliwości, wprawiające urządzenie w drgania. Pozwala to skuteczniej oczyścić skórę niż przy użyciu samych dłoni. Szczoteczka pomaga pozbyć się martwych komórek naskórka bez pocierania, oczyścić pory i usunąć wszelkie zanieczyszczenia. Dzięki temu kolejno nałożone kosmetyki (serum, krem) lepiej się wchłaniają i mają szansę lepiej zadziałać na skórę. Dodatkowo szczoteczki silikonowe nadają się do każdego rodzaju cery, także wrażliwej, ponieważ nie podrażniają jak szczoteczki z obrotową główką i twardym włosiem.


jak-uzywac-szczoteczki-sonicznej

Jak działa żel MediqSkin Plus?

Produkt nie jest zwykłym kosmetykiem, a wyrobem medycznym ze względu na swój skład. Zawiera antybiotyk (klindamycyne) oraz kwasy (retinowy i glikolowy), które działają na naskórek złuszczająco i regenerująco, pobudzając nowe komórki do wzrostu. Z tego względu podczas kuracji warto stosować wysoką ochronę przeciw promieniowaniu słonecznemu (SPF 50), aby nie nabawić się przebarwień. Tu nie ma żartów - to naprawdę silnie działający produkt z konkretnym składem!
Producent poleca nakładać żel na większe powierzchnie skóry, ale tutaj trzeba wziąć pod uwagę, ze skóra będzie się mocno złuszczać, schodzić płatami i "odstawać" - raczej jest to kuracja na weekend albo co najmniej dwa dni wolne! Zdecydowanie bardziej polecam nakładać żel jedynie na wypryski - przyspieszy gojenie, złuszczy się tylko niewielki fragment skóry, lekko przysuszy, a pryszcz zniknie o wiele szybciej. Trzeba też pamiętać, że preparat nakładamy tylko na noc - nie powinien mieć w ogóle kontaktu ze światłem słonecznym, co może się skończyć przebarwieniami i podrażnieniem. Dodatkowo zupełnie nie nadaje się pod makijaż - tworzy ochronną warstwę, na której ani podkład, ani puder się nie trzyma.

zel-na-wypryski



opinia-mediq-skin-tradzik

mocny-zel-na-tradzik

Podsumowując preparat jest silny i skuteczny, ale ma też skutki uboczne. Jeśli możemy sobie pozwolić na kilka dni spokojnej kuracji - warto się skusić. Podobnie jeśli nie przeszkadzają nam suche skórki i łuszcząca się skóra. Koniecznie trzeba pamiętać o kremie z wysokim filtrem.

Znacie ten produkt? Używacie szczoteczki sonicznej?

Jak zrobić macerat olejowy z roślin? Do czego używać maceratu?

Na pewno nieraz spotkaliście się z nazwą maceratu, zwłaszcza jeśli lubicie kosmetyki naturalne lub interesujecie się składami. Macerat to olejowy wyciąg z ziół, czasem zwany po prostu olejem ziołowym. Największą zaletą maceratu jest to, że zawiera zarówno właściwości użytego oleju, jak i substancje aktywne w nim rozpuszczone, pochodzące z konkretnego zioła lub rośliny. W ten sposób możemy stworzyć olej idealny pod preferencje własnej skóry czy włosów i wyciągnąć z suszonych roślin to, co w nich najlepsze. Zobaczcie jak łatwo zrobić macerat i do czego go używać.


jak-zrobic-macerat

Z czego zrobić macerat olejowy?


  • Zioła i rośliny - w zależności od dostępności i oczekiwanych właściwości zbieramy owoce, kwiaty, pączki, liście, korzenie i wszystko inne, co posiada cenne substancje rozpuszczalne w tłuszczu. Świeże zioła i rośliny rozdrabniamy - wtedy składniki aktywne jeszcze szybciej rozpuszczą się w oleju. Z oczywistych względów taki macerat robimy wiosną, latem i ewentualnie jesienią, kiedy mamy dostęp do świeżego surowca. Zimą możemy użyć suszonych roślin, które przed macerowaniem warto troszeczkę skropić mocnym alkoholem.
  • Olej bazowy - dobieramy go ze względu na czas zużycia gotowego maceratu. Jeśli wiemy, że macerat zużyjemy bardzo szybko warto postawić na nierafinowany olej, który sam w sobie będzie już cenny, ale aby nie utracić tych właściwości musimy z kolei macerować na zimno (co trwa min. 2 tygodnie!) i najlepiej dodać do całości witaminę E, która "konserwuje" oleje. Zdecydowanie częściej wykorzystuje się jednak oleje rafinowane, które są odporniejsze na utlenianie, jełczenie i wysoką temperaturę, szczególnie oleje spożywcze (do smażenia). Są one także idealne, jeśli chcemy szybko uzyskać nasz macerat metodą na gorąco, ponieważ są odporniejsze na wysoką temperaturę (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, olej słonecznikowy). Przedłużamy wtedy "żywotność" naszego maceratu.
  • Wyparzony słoiczek z jasnego szkła. Jasne szkło potrzebne jest do przeprowadzenia procesu maceracji. Gotowy produkt przechowujemy jednak najlepiej w ciemnym szkle. Nie używamy pojemników z plastiku, gdyż mija się to z celem - składniki aktywne stracą swoje cenne właściwości.

ziolo-fiolka

Macerat fiołkowy

Robiłam go latem, a fiołek kwitnie w kwietniu i maju. Zasuszyłam same kwiaty, które niestety utraciły w ten sposób swój słodki zapach. Jak widać na zdjęciu użyłam odmiany ozdobnej, białej z delikatnymi plamkami fioletu, która posiada takie same właściwości jak klasyczny fioletowy kwiatek. Ale nie o zapach tu chodzi, a o właściwości idealne dla skóry tłustej i mieszanej, gdyż macerat z fiołka świetnie koi wypryski i pomaga uregulować nadmierne wydzielanie sebum. Olejem bazowym była mieszanka rafinowanego oleju z pestek moreli oraz rafinowanego oleju jojoba, które wiem, że nie "zapychają" mojej cery (macerowałam na gorąco, bo wiedziałam, że nie zużyję maceratu bardzo szybko, wykorzystałam go do stworzenia emolientowego kremu do twarzy i olejku do demakijażu). Już niedługo znów będą kwitły fiołki, więc może pokuszę się o świeże kwiatki i spróbuję zachować ich niesamowity zapach (maceracja na zimno!) - pamiętajcie, aby zbierać surowiec tylko w suchy dzień, na roślinach nie może być wody, bo macerat się zepsuje.

Tysiące lat temu w ten właśnie sposób robiono perfumy - macerowano wonne rośliny, korzystając z tego, że tłuszcze pochłaniają zapachy. Najczęściej wykorzystywano do tego tłuszcz zwierzęcy. Obecnie także można kupić perfumy w olejkach (na szczęście roślinnych).


fiolek-zasuszony

Maceracja na gorąco

Do suchego, wyparzonego słoiczka z jasnego szkła przesypujemy suszone rośliny lub zioła (oczywiście możemy także użyć dowolnej mieszanki). Zalewamy je tak, aby olej pokrył dokładnie rośliny i szczelnie zamykamy słoiczek. Teraz przygotowujemy kąpiel wodną - na dno garnka kładziemy ściereczkę, aby słoiczek nie pękł. Do garnka wlewamy wodę i wstawiamy nasz słoik z ziołami (woda powinna sięgać ok. 2/3 lub 3/4 wysokości słoiczka). Podgrzewamy całość na małym ogniu przez ok. 1h. Warto powtórzyć gotowanie kolejnego dnia. Jeśli nie chcemy czekać możemy za pierwszym razem podgrzewać olej 2-3h. Należy pilnować, aby woda nie wrzała, ma być gorąca, ale bez przesady. Następnie macerat studzimy, przecedzamy np. przez gazę i odstawiamy w ciemne miejsce (warto przelać macerat do ciemnego słoiczka). Przechowujemy w szafce lub innym ciemnym miejscu.

olejowy-macerat-fiolkowy

Macerat stokrotkowy

Stokrotki można znaleźć właściwie przez większość roku. Zbieramy je w suchy dzień i w miarę oddalonym miejscu od dróg itp. Swoje lekko przesuszyłam, ponieważ boję się zepsucia maceratu (wystarczy niewielka ilość wody i po sprawie, wolę nie ryzykować). Lekko skropione stokrotki macerowałam tym razem na zimno. Macerat stokrotkowy jest znanym remedium na sińce, opuchnięcia, otarcia i drobne ranki. Stokrotka ma właściwości uszczelniające naczynka krwionośne i łagodzące obrzęki. Z maceratu zrobiłam krem pod oczy oraz maść ratunkową na zadrapania i opuchnięcia. Wiecie, że zarówno kwiaty jak i liście można jeść np. w sałatkach? Próbowałam, nie smakuje mi :)


stokrotki-suszone

Maceracja na zimno

Do suchego, wyparzonego słoiczka z jasnego szkła przesypujemy suszone rośliny lub zioła (oczywiście możemy także użyć dowolnej mieszanki). Do słoika wlewamy olej bazowy pokrywając dokładnie rośliny, a najlepiej jeszcze wyżej. Słoik szczelnie zakręcamy. Odstawiamy nasz macerat na parapet, w dobrze naświetlone miejsce. Codziennie, co najmniej raz, dokładnie i energicznie potrząsamy naszą mieszanką. I tak przez ok. 2-3 tygodnie. Po tym czasie macerat powinien być gotowy do użycia. Przed przelaniem go do ciemnego słoiczka należy go jeszcze dobrze przefiltrować np. przez gazę. Trzymamy nasz olej w szafce (olej rafinowany) lub lodówce (olej nierafinowany).

stokrotki-w-sloiku

Do czego używać maceratu?

W zależności od użytych roślin lub też mieszanek możemy maceratu używać kosmetycznie lub... w celach kulinarnych. Osobiście robiłam oliwę ze świeżą bazylią i czosnkiem, a także ostrą papryczką i ziołami prowansalskimi. Idealny dodatek do sałatek!
Skupię się jednak na kosmetycznym poletku. Maceratów, podobnie jak użytych olei bazowych możemy używać bezpośrednio na skórę w 100% stężeniu. Najprostszym zastosowaniem jest użycie oleju jako emolientu w pielęgnacji nocnej np. nakładając kilka kropel na żel aloesowy. Macerat stokrotkowy warto nakładać pod oczy np. na kwas hialuronowy. Poza tym macerat możemy potraktować jak balsam wcierając go w wilgotną po umyciu skórę. Możemy z niego zrobić peeling, krem, balsam, olejek do demakijażu, wcierkę do skóry głowy, olejek do paznokci i skórek, balsam do ust, olejek do włosów. Właściwie nic nas nie ogranicza, wystarczy poczytać o właściwościach roślin, zebrać odpowiednie kwiatki czy liście, dodać olej i uzyskać zupełnie nowy produkt o dodatkowych właściwościach.
Przykładowo:

  • Macerat z korzenia łopianu jest idealny na zmiany skórne oraz do uregulowania nadmiernie przetłuszczającej się skóry głowy.
  • Macerat z kwiatów rumianku posiada działanie przeciwzapalne i ściągające.
  • Macerat z młodego jęczmienia działa antyoksydacyjnie, przeciwzapalnie i regenerująco.
  • Macerat ze stokrotek uszczelnia naczynka, przyspiesza gojenie siniaków.
  • Macerat z dziurawca działa przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie ran.
  • Macerat z liści brzozy brodawkowatej doskonale regeneruje, oczyszcza i odkaża skórę.
  • Macerat z przywrotnika przyspiesza gojenie (smarujemy nim okolice rany).
  • Macerat z kasztanów wzmacnia i uelastycznia naczynka krwionośne, działa przeciwobrzękowo.
  • Macerat z kwiatów nagietka jest idealny na żylaki (nogi smarujemy od dołu do góry).

olejowy-macerat-stokrotkowy

Przechowywanie maceratu

Koniecznie w ciemnym, suchym miejscu, z dala od promieni UV. Najlepiej w lodówce (nawet 2-3 miesiące), chyba że olej bazowy był rafinowany i dość szybko go zużyjemy - wtedy możemy trzymać go w szafce. Macerat bacznie obserwujemy, jeśli nie zmienia konsystencji, zapachu i nic w nim nie pływa - jest zdatny do użytku. W przeciwnym razie lepiej go wyrzucić. Warto "zakonserwować" macerat witaminą E w 1% stężeniu (opóźnia jełczenie) lub dodając olejku z drzewa herbacianego.

Przyczyny zepsucia maceratu

  • Zepsucie się oleju nierafinowanego, który ma znacznie krótszy termin przydatności niż olej rafinowany
  • Podczas maceracji rośliny wyszły poza olej, spleśniały lub rozwinęły się na nich bakterie
  • Nieodpowiednie potrząsanie słoikiem podczas macerewania na zimno (za rzadko lub niedokładnie)
  • Złe wyparzenie słoika czy innych przedmiotów, które miały styczność z maceratem
  • Użycie mokrych roślin do macerowania
  • Nieodpowiednie przechowywanie (na słońcu, w zbyt wysokiej lub zbyt niskiej temperaturze)
  • Za wolne zużywanie, brak zakonserwowania np. wit. E.


do-czego-macerat

Lubicie sami przygotowywać receptury? Robiliście kiedyś macerat olejowy? Macie pomysł na użycie dostępnych roślin, z których warto zrobić taki olej?

Rapan Beauty, Naturalne maseczki na bazie glinek syberyjskich

Tydzień temu napisałam o maseczce glinkowej Intensive Care od Rapan Beauty. Jest to maska na bazie żółtej i niebieskiej glinki, która dobrze oczyszcza skórę i nadaje jej satynowego, zdrowego blasku. Przeznaczona jest do każdego rodzaju skóry. Jest delikatna oraz dość drobno zmielona, zwłaszcza w porównaniu do żółtej maseczki tej marki. Dzisiaj natomiast przedstawiam Wam właśnie glinkę żółtą - do cery tłustej i mieszanej oraz glinkę niebieską - do cery suchej.



glinki-wlasciwosci-dzialanie

Rapan Beauty Maska do twarzy Niebieska glinka syberyjska i smocza krew, niebieska, do skóry suchej i mieszanej

Skład: Blue Clay (niebieska glinka; odżywia, odświeża i regeneruje skórę; jedna z najrzadszych glinek), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów; naturalny emolient, odżywia i nawilża skórę, ułatwia aplikację maski, wygładza, łatwo się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy), Croton Lechleri Resin Powder (ekstrakt z żywicy drzewa; działa przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie, stymuluje odnowę naskórka; przez co odmładza), Citrus Junos Fruit Extract (ekstrakt z chińskiej cytryny; dzięki zawartości ceramidów wspomaga odbudowę zniszczonej i łuszczącej się skóry), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate (naturalne, bezpieczne konserwanty).
Skład jest więc bardzo ładny, naturalny, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń.

rapan-beauty-recenzja

Niebieska glinka jest najdelikatniejszym ze wszystkich produktów Rapan, dlatego szczególnie polecana jest osobom o cerze wrażliwej, dojrzałej, a także młodej lub osobom, których skóra jest osłabiona chorobami. Ten rodzaj glinki w czystej formie występuje bardzo rzadko w przyrodzie, dlatego jest szczególnie poszukiwany. Zaraz po aplikacji czuję delikatne mrowienie, które ustępuje po ok. 5 minutach - znak rozpoznawczy działania tych glinek. Nie jest to nieprzyjemne, nie powoduje też u mnie zaczerwienienia czy podrażnienia skóry. Duże opakowanie kosztuje 46 zł i wystarcza na co najmniej 10 zabiegów. Miniaturki 12 zł (2 zabiegi).

Niebieska glinka Rapan Beauty jest najciemniejsza w kolorze, średnio chropowata (na zdjęciu poniżej po prawej stronie). Doskonale rozprowadza się na skórze, nie spływa z niej podczas noszenia. Można w niej spokojnie chodzić i wykonywać np. domowe czynności. Efekty działania niebieskiej glinki są łagodniejsze niż żółtej. Skóra po zmyciu jest przyjemnie nawilżona, nie podrażniona i nie zaczerwieniona bardziej niż normalnie. Cera jest elastyczna, jędrniejsza, miękka w dotyku. Skład zapewnia, że skóra nie będzie ściągnięta czy wysuszona, za to dotleniona, odżywiona i zregenerowana.

glinka-zolta-niebieska

Rapan Beauty Maska do twarzy Żółta glinka syberyjska i śluz ślimaka, żółta, do skóry tłustej i mieszanej

Skład: Yellow Clay (żółta glinka syberyjska; osusza i oczyszcza skórę oraz rozszerzone pory, dzięki mikrocząsteczkom krzemionki działa peelingująco, wygładza, napina, regeneruje skórę), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów; naturalny emolient, odżywia i nawilża skórę, ułatwia aplikację maski, wygładza, łatwo się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy), Snail Secretion Filtrate (ekstrakt ze śluzu ślimaka; uelastycznia, nawilża i napina skórę, zmniejsza i rozjaśnia blizny), Euterpe Oleracea Fruit Extract (ekstrakt z owoców Acai; bogaty w witaminy i mikroelementy, działa silnie antyoksydacyjnie i regenerująco), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate (naturalne, bezpieczne konserwanty).
Ponownie piękny, sensowny i naturalny skład.

wlasciwosci-glinek

Żółte glinki zawdzięczają swój kolor wysokiej zawartości tlenku żelaza. Ta wersja również dobrze się rozprowadza i nie spływa ze skóry. W dotyku jest jednak najbardziej chropowata, wyraźnie czuć ostrawe drobinki, którymi można wykonać peeling przed pozostawieniem maseczki na skórze. Nabieram ją na palce, nakładam na twarz, delikatnie masuję i pozostawiam na ok. 15 min, po czym zmywam letnią wodą. Najbardziej lubię nakładać glinki przed prysznicem, ponieważ wtedy łatwo mi je zmyć. Inaczej pomagam sobie wacikami czy ściereczką bawełnianą, wtedy maseczka schodzi bez problemu. Przypominam, że glinki Rapan dzięki zawartości oleju i ekstraktów nie zasychają, a jedynie lekko przysychają, jeśli je przetrzymamy za długo, wtedy trochę trudniej je zmyć. Glinka nie pachnie, nie zawiera żadnych składników kompozycji zapachowej - kolejny plus.

Żółta wersja zdecydowanie nie nadaje się dla cer wrażliwych i delikatnych. Wspomniane mrowienie, które jest normalnym zjawiskiem przy używaniu tych masek, jest najbardziej odczuwalne, momentami skóra nawet trochę piecze. Na szczęście po 5 minutach mrowienie przechodzi i już nic nie czuję. Dlatego warto trzymać się przeznaczenia, ponieważ skóra tłusta lub mieszana zwykle jest grubsza i bardziej odporna. Maska najmocniej oczyszcza skórę z pozostałych glinek, pozostawiając ją gładszą. Ewentualne wypryski są lekko podsuszone i szybciej znikają. Pory lekko przymyka, więc skóra wygląda na równiejszą. Oczywiście twarz jest nawilżona i miła w dotyku - to też cecha glinek Rapan :) Efekt ten utrzymuje się przez kilka godzin.

żółta-glinka_Rapan

Na koniec ciekawostka, ponieważ maski Rapan Beauty znam od ok. 2 lat. Jakiś rok temu miałam ich Rewitalizującą maseczkę mineralną z żółtą glinką przeznaczoną do tłustej cery. Zrobiłam zdjęcia (te powyżej), ale nie zdążyłam jej zrecenzować, zanim zniknęła z rynku. Widać, że producent od dawna zna właściwości glinki, a teraz udoskonala i ulepsza receptury. Powyższa glinka była 100% produktem bez dodatków, bardzo gęstą masą, którą należało rozrobić z wodą podobnie jak popularne glinki w postaci suchego proszku. Działanie było bardzo fajne, jednak glinka dość szybko wysychała w opakowaniu, więc o wiele bardziej wolę obecne wersje maseczek :) 

Lubicie glinkowe maseczki? Która najbardziej Was kusi do wypróbowania?

Warsztaty z fotografii flat lay w Warszawie / InfluencerMeets

W środę 28 lutego 2018r. brałam udział w warsztatach fotograficznych dla blogerów. Było to pierwsze wydarzenie z cyklu i poruszało zagadnienie tworzenia zdjęć typu flat lay na Instagrama. Całość trwała ok. 4h i obejmowała część teoretyczną oraz część praktyczną, podczas której mogliśmy wyżyć się twórczo na niesamowitej liczbie gadżetów, kwiatów i teł. Warsztaty wspominam bardzo miło, wyniosłam z nich sporą dawkę wiedzy, którą zamierzam się z Wami podzielić. Dowiecie się jak robić ładniejsze zdjęcia, jak tworzyć kompozycje, jakich używać ustawień w telefonie. Są to informacje raczej dla osób początkujących i amatorów. Zapraszam.



Warsztaty prowadziła Ania Gołębiewska - fotograf, autorka bloga okiemmamy.pl i magicznechwile.pl. Zakręcona na punkcie fotografii i gotowania. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe oraz prowadzi szkolenia fotograficzne. Wulkan energii i pomysłów - była współorganizatorem Blog Conference Poznań, prowadzi akcję Certyfikat OkiemMamy oraz jestem SENSualna. Warsztaty odbyły się w Fajne Miejsce na ul. Smoczej 18 w Warszawie.


Częścią teoretyczną był ponad godzinny wykład. Oczywiście w tak krótkim czasie poruszone zostały najważniejsze zagadnienia, inaczej dnia by nam nie wystarczyło :) Postaram się najważniejsze informacje Wam przekazać, abyście również mogli z nich skorzystać i ćwiczyć robienie zdjęć. Przez następne 2-3 godziny ćwiczyliśmy praktykę i pstrykaliśmy zdjęcia jak szaleni! Wszystkie zdjęcia z tego wpisu zrobiłam na warsztatach. Poniżej zdjęcie zza kulis, podczas układania kompozycji.


1. Jakie światło jest najlepsze do zdjęć?

Większość z nas doskonale widzi różnice na zdjęciach z punktu widzenia oświetlenia. Przy sztucznym świetle wszystko wydaje się zbyt żółte lub z niebieską poświatą (w zależności od użytej żarówki). Tak samo lampa błyskowa nie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ zupełnie nie panujemy nad efektem końcowym, a na fotografii powstają prześwietlenia. Najlepsze do zdjęć jest naturalne światło słoneczne, które najwierniej oddaje barwy. Jednakże nie robimy zdjęć w ostrym słońcu, ponieważ wtedy powstaną nam mocne cienie i ostre kąty, a fotografia nie będzie wyglądała naturalnie i "przytulnie" (chyba, że oczywiście chcemy osiągnąć inny efekt). Idealnie sprawdza się okno przesłonięte firanką w jasny, słoneczny dzień. Dodatkowo warto używać blendy lub choćby kawałka styropianu do odbicia światła i doświetlenia zdjęcia z drugiej strony. Na zdjęciu poniżej wyraźnie widać, że światło pada tylko z lewej strony, natomiast cienie dzięki firance na oknie są "miękkie". Chciałam oddać klimat popołudniowej kawy, kiedy słońce zaczyna już lekko zachodzić. Udało się?


2. Jak układać kompozycję zdjęcia flat lay?

Przede wszystkim zaczynamy od najważniejszego przedmiotu, który chcemy pokazać, przykładowo filiżanki kawy. Następnie zastanawiamy się jakie dodatki będą kolorystycznie i fakturowo pasować do naszego zamysłu, kształtu lub koloru użytej filiżanki, a także okazji. Chcemy pokazać poranną kawę? Dodamy do zdjęcia gazetę lub kosmetyki do makijażu, coś co jest naturalne rankiem. Popołudniowa kawka? To może książka, jakaś przekąska? Standardowo sprawdzają się świeże kwiaty, które ja osobiście po prostu uwielbiam i bardzo często kupuję. Nie muszą to być wszędobylskie gipsówki, goździki czy eustomy, możecie znaleźć własny styl. Najważniejsza zasada to: łatwiej coś dołożyć np. do kubka kawy, niż stworzyć najpierw chaos, a dopiero potem postawić kawę na środku i spodziewać się udanego zdjęcia. Starajcie się także patrzeć na kompozycję przez telefon. Zwłaszcza jeśli robicie zdjęcie na Instagrama, gdzie najczęściej dodaje się fotografie kadrowane do kwadratu - poszukajcie funkcji siatki w telefonie, to pomaga zobaczyć ewentualny efekt końcowy. Oczywiście staramy się zrobić zdjęcie od góry, a nie pod kątem, co wcale nie jest takie proste :)


3. Jakie ustawienia w telefonie pomagają zrobić lepsze zdjęcie?

Obecnie większość telefonów umożliwia nam ręczne ustawienie ISO i warto korzystać z tej możliwości. U mnie nazywa się to "Profesjonalne zdjęcie". Najkrócej mówiąc, ISO to czułość matrycy na światło. Najprościej zapamiętać, że jeśli mamy dużo naturalnego światła ustawiamy ISO na niższe wartości (np. 50, 100, 250). W pochmurny dzień w pomieszczeniu ok. 320, 400. Jeśli natomiast jest ciemno ISO ustawiamy wyższe np. 800, 1600 - wtedy na zdjęciu będzie "coś" widać, jednak kosztem jakości. Im wyższa wartość ISO tym więcej szumów na zdjęciu, a kolory gorsze. Często też nie widać wyraźnie detali.
Balans bieli z kolei przydaje się gdy robimy zdjęcie np. przy sztucznym świetle. Aby nie wyszło zbyt żółte klikamy "żarówkę", wtedy aparat sam ochładza zdjęcie, przez co wydaje się bardziej naturalne. Automatyczne ustawienie to AWB - u mnie w większość przypadków radzi sobie nieźle, ale warto wiedzieć, że w razie konieczności możemy ręcznie ustawić balans bieli. Pobawcie się tą funkcją, zobaczcie jaka będzie różnica przy tym samym oświetleniu i kompozycji.


4. Dodatki do zdjęć i tła

Wcale nie musicie kupować specjalnych dodatków do zdjęć, choć oczywiście możecie :) Najlepiej korzystać z przedmiotów, które już macie i które są dla Was naturalne. Świeże czy doniczkowe kwiaty, ładne filiżanki czy zdjęcia w ramkach. Każdy je ma! Rozejrzyjcie się po domu, zbierzcie kolorystycznie pasujące bibeloty i przymierzcie do siebie. Poza tym świeczki czy dekoracje typowo świąteczne (wiosenne zajączki, jajeczka czy motyle - jeśli dekorujecie mieszkanie to macie gotowe gadżety do zdjęć). Wszelkiego rodzaju tacki, koszyczki, cotton ballsy, latarenki na tealighty, podstawki i patery, drewniane krążki, podkładki pod kubek, kolorowe czasopisma i książki. Osobiście lubię także gałązki świerku czy owoce np. jarzębiny lub miniaturowe dzikie jabłuszka. Zimą śnieg, także ten sztuczny idealnie dopełnia "puste" miejsca na fotografii. Kolorowe sznurki, kawałki kory czy drewna, wydrukowany plakat w prostej ramce - pomysłów jest cała masa. Ładne tkaniny o ciekawej fakturze, a najlepiej nie za wzorzyste to idealne tło do wielu zdjęć. Poza tym nieśmiertelny marmurowy czy drewniany parapet, tapeta z marketu budowlanego czy zwykły kolorowy brystol zawsze się sprawdzą.


5 najważniejszych zasad fotografii

  • Przed zrobieniem zdjęcia wytrzyj dokładnie obiektyw. Podczas normalnego użytkowania przecież się brudzi, a ma to duży wpływ na zrobione zdjęcie. Do tej pory często o tym zapominałam, ale teraz już nie będę.
  • Zrezygnuj z lampy błyskowej. Nie masz wtedy wglądu w to, jak ostatecznie wyjdzie zdjęcie, poza tym kolory będą przekłamane. Często powstają też brzydkie odblaski. Nigdy nie fotografuję z lampą, więc tutaj nie mam problemu.
  • Rób zdjęcia przy naturalnym świetle. Najlepiej delikatnie rozproszonym np. poprzez przesłonięcie okna firanką lub w jasny, ale lekko pochmurny dzień. Wtedy najlepiej oddasz kolory. Przydaje się też odbicie światła białą kartką, blendą (nawet domowej roboty z folii aluminiowej) lub kawałkiem styropianu. Dlatego najczęściej sesje fotograficzne zostawiam na weekend, kiedy mam dostęp do światłą słonecznego.
  • Nie używaj zoomu, jeśli chcesz złapać szczegóły przybliż się do fotografowanego obiektu. Unikniesz zniekształceń i szumów na zdjęciu. Oczywiste prawda?
  • Używaj stabilizatorów, aby zdjęcie nie było poruszone. Jeśli nie masz statywu (ja swój kupiłam za ok. 100 zł od razu z funkcją selfie sticka, ale jest niski, więc idealnie nadaje się do zdjęć produktowych) chociaż przytrzymaj telefon czy aparat chwilkę dłużej, zwłaszcza jeśli fotografujesz w troszkę gorszym świetle i aparat potrzebuje dłuższego czasu naświetlania. Możesz też oprzeć łokcie o stół lub coś stabilnego, aby ręce nie drżały. Tutaj też staram się jak mogę :)


Do fotografowania dostaliśmy kilka przedmiotów od sponsorów warsztatów. Najłatwiej było mi się odnaleźć przy kosmetykach. Powyżej mleczko wzmacniające do włosów Elfa Pharm, które znam już z próbek. Nie obciąża włosów, ładnie pachnie. Firma jest producentem ponad 500 kosmetyków marek takich jak Vis Plantis (wykorzystuje właściwości naturalnych składników, m.in: dziegieć brzozowy, filtrat ze śluzu ślimaka czy tripeptyd miorelaksacyjny); Basil Element (seria wzmacniająca przeciw nadmiernemu wypadaniu włosów); Green Pharmacy, O’Herbal (kosmetyki na bazie ziół); Intensive Hair Therapy, Dr Santé (specjalistyczne linie szamponów i odżywek do włosów); Fresh Juice (aromatyczne żele pod prysznic); Very Berry (owocowe pomadki i mydła). Poniżej mydełko salicylowe oraz bon na 200 zł do Pika Biżuteria, gdzie wzory, zarówno zawieszek, jak i całej biżuterii, od momentu do powstaniu projektu, aż po jego wykonanie powstają w pracowni PIKA. Są projektowane "z myślą o nas samych, o tym co same najchętniej chciałybyśmy nosić”- jak mówią twórczynie marki. PIKA Biżuteria stawia na wysoką jakość produktów i wspaniałe „pierwsze wrażenie” towarzyszące całej jej oprawie. Elegancko i w trendach.


Wdzięcznym obiektem do fotografowania są także książki, które idealnie można oddać na zdjęciach flat lay. Edipresse Książki to wydawnictwo, w ofercie którego znajdziemy poradniki, biografie, powieści obyczajowe, kulinaria, a także publikacje podróżnicze i fotograficzne. Autorzy współpracujący z wydawnictwem to poczytni i cenieni pisarze, znane osobistości i popularne gwiazdy: m.in. Beata Pawlikowska, Magda Gessler, Jacek Bonecki, Mariola Bojarska- Ferenc, Stephenie Meyer, Ewa Chodakowska, Dorota Wellman i inni. Dopełnienie oferty książkowej stanowią kalendarze, puzzle i gry planszowe.


Najtrudniej z kolei sfotografować ubrania, przez co bluzy od Evokaii były prawdziwym wyzwaniem :) Twórcy marki – instruktorzy kitesurfingu, z plaży trafili prosto do biznesu modowego, a wszystko to dzięki... upcyclingowi latawców do kitesurfingu! I tak nowe życie zyskały torby, które są szyte z większej części latawca, natomiast z mniejszych haftowane są loga na ubraniach. Sam pomysł jest ciekawy, a dodatkowo wszystko jest przyjazne dla środowiska – bawełna pochodzi od kontrolowanych producentów, a niektóre z produktów Evokaii są wykonane z tkanin bambusowych, dzięki czemu ich produkcja ma niewielki wpływ na środowisko, zapewniając jednocześnie tkaninę najwyższej jakości. Wszystkie projekty są drukowane za pomocą ekologicznej farby wodnej, a wszystko jest pozyskiwane i ręcznie robione w Polsce. 


Na zakończenie warsztatów dostaliśmy imienny certyfikat. Całe wydarzenie bardzo miło zapamiętałam i jeśli tylko będę miała okazję, chętnie wybiorę się na kolejne. Wiedzy nigdy dosyć, a sama możliwość ćwiczenia i konfrontowania kompozycji czy zdjęć z innymi osobami biorącymi udział to bardzo pozytywne doświadczenie. Mam teraz mnóstwo pomysłów na kolejne zdjęcia, dodatki i kompozycje. Mam nadzieję, że wynieśliście także coś dla siebie z tego posta. Dajcie znać w komentarzach jak Wam idzie fotografowanie :)
Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj