L'biotica, Biovax, Regenerująca maska do włosów z bambusem
Włosy są jednym z synonimów kobiecości. Zwracają uwagę, ponieważ będąc blisko twarzy są jednocześnie jej ramą. To tak jak z pięknym obrazem - dużo lepiej wygląda w szlachetnej ramie, podkreślającej jego wartość niż bez - choć obraz przecież jest ten sam. Wybierając odpowiednią fryzurę możemy też wiele wyrazić, np. włosy ciasno związane w koka sugerują skupienie, pedanterię i elegancję, natomiast puszczone luźno wydają się być wolne, delikatne i nieformalne. Nic więc dziwnego, że każda kobieta stara się dbać o włosy jak może najlepiej, unikając puszenia czy przyklapnięcia, układając wymyślne fryzury i pielęgnując je, aby były zdrowe, lśniące i grube. To ostatnie chyba najtrudniej mi osiągnąć, jeżeli w genach mam włosy delikatne, podatne na układanie i średnio porowate, w dodatku łatwo się przetłuszczające i lubiące sobie "klapnąć". Jak więc pogrubić cienkie włosy? I czy regenerująca maska do włosów Biovax poradzi sobie z puszeniem?
Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka pogrubiająca i zagęszczająca włosy Bambus & olej avocado
Według producenta: "Receptura maseczki zawiera kompleks 3D Bamboo Protect, odbudowujący
i pogrubiający strukturę włosa, pobudzający je do wzrostu oraz
cementujący uszkodzenia na całej ich długości. Podczas aplikacji dociera
on do najbardziej uszkodzonych, newralgicznych miejsc włosa, reperując
zniszczenia łodygi. Dzięki temu pasma włosów równomiernie odzyskują
zdrowy blask, witalność i sprężystość, nawet na obszarze końcówek. Z
odżywionych i dotlenionych cebulek wyrastają zdrowe, mocne, gęste włosy."
Kwadratowy kartonik zawiera całą masę informacji i obietnic producenta. Możemy tam także przeczytać więcej o użytych składnikach i ich potencjalnym działaniu na nasze włosy. Osobiście lekturę zaczynam od składu (INCI), opisy albo całkiem pomijam, albo zapoznaję się z nimi... dopiero po użyciu produktu. Kosztuje ok. 16zł/250ml.
Skład: szczegółowy powyżej. Mamy tu dużo emolientów, które świetnie sprawdzają się na moich włosach oraz dwa nawilżacze tj. kwas mlekowy i glikol propylenowy, ale dużo dalej w INCI. Dodatkowo maska zawiera bambus aż w trzech odsłonach: ekstrakt z korzenia bambusa (naturalne źródło organicznego krzemu sprzyjającego wzmocnieniu, zagęszczeniu oraz pogrubieniu włókien), wyciąg z liści bambusa (dotlenia uśpione cebulki, pobudzając je do życia oraz dopingując włosy do szybszego wzrostu) oraz olejek z młodych pędów bambusa (dzięki wysokiej koncentracji witamin i minerałów wzmacnia rdzeń włosa i uodparnia go na uszkodzenia wewnętrznej struktury). Warto zwrócić też uwagę na dużą zawartość oleju avocado (bogate źródło kwasu oleinowego, emolient
trwale nawilżający skórę i włosy, pokrywa włókna ochronnym filmem, zapobiegając rozdwajaniu się
końcówek).
W kartoniku znajdziemy plastikowy słoik z maską, który jest zabezpieczony, więc przed pierwszym użyciem należy go otworzyć. Lubię takie rozwiązanie, ponieważ mam pewność, że nikt przede mną nie zaglądał do środka, więc zawartość jest świeża. Gratis dostaniemy też saszetkę z olejkiem i foliowy czepek, które mają jeszcze bardziej wspomóc odbudowę włosów. Olejek jest całkiem przyjemny, wystarcza na jedno użycie, natomiast czepka z powodzeniem używałam wiele razy.
Maska jest lekko zielona i posiada budyniową, aksamitną konsystencję. Zapach niesamowicie mi się spodobał, choć jest absolutnie sztuczny. Przypomina trochę zielone jabłuszko i nie jest zbyt mocny czy przytłaczający, choć czuję go na włosach jeszcze przez kilka godzin po aplikacji. Maska świetnie rozprowadza się na włosach, nie przecieka przez palce i nie spływa.
Sposób użycia: "Na umyte, osuszone ręcznikiem włosy rozprowadź odpowiednią ilość maseczki. Starannie wmasuj we włosy i skórę głowy. Aby
uzyskać efekt intensywnej regeneracji i silnego odżywienia nałóż czepek i pozostaw maseczkę na 15 minut lub dłużej. Zalecamy owinąć
włosy ręcznikiem w celu utrzymania stałej temperatury podczas zabiegu.
Następnie dokładnie spłucz włosy strumieniem chłodnej wody. Kurację należy powtarzać co 3-5 dni."
Maskę stosowałam na dwa sposoby. Raz na 1-2 tygodnie, zazwyczaj w weekend, wcierałam produkt w skórę głowy i we włosy tuż po myciu, następnie zakładałam foliowy czepek dołączony do maski, a na to ciepły ręcznik. W miarę możliwości wytrzymywałam tak 1-2h, aby składniki mogły w cieple głębiej wniknąć w skórę i kosmyki. Następnie całość dokładnie spłukiwałam letnią wodą. Natomiast w ciągu tygodnia nakładałam maskę od 1/3 długości włosów, także tuż po ich umyciu i trzymałam 10-15 min, po czym spłukiwałam.Wspomnę, ze maska spłukuje się dość łatwo i przyjemnie.
Kosmetyk świetnie spisał się na moich cienkich włosach, przede wszystkim dlatego, że ich nie obciąża i nie przyspiesza przetłuszczania, a jednocześnie sprawia, że są one
miękkie, lejące, sypkie i ujarzmione. W dodatku wizualnie jest ich więcej, bo są puszyste i uniesione od nasady. Mam też wrażenie, że maska lekko pogrubia kosmyki, po jej użyciu w dotyku wydają się być grubsze i sztywniejsze. Efekt ten utrzymuje się co prawda tylko do umycia, mimo to jest pierwszym produktem, po którym zauważyłam podobne działanie. Dodatkowo pomaga uniknąć puszenia czy odstawania pojedynczych włosków oraz elektryzowania, a także przyjemnie nawilża i dodaje fryzurze blasku, dzięki czemu włosy wyglądają zdrowo. Nie podrażniła mnie i jest bardzo wydajna.
Dla mnie jest to zdecydowanie najlepsza maska tej marki, a używałam już praktycznie wszystkich innych Biovaxów. Gwarantuje wszystko to, czego oczekuję od tego typu kosmetyku, ale zaznaczam, że moje włosy nie są bardzo zniszczone, mimo że ostatnio często je farbuję.
Znacie maski L'biotica? Czy macie wśród nich swoich ulubieńców?