DIY: Owocowy mus do twarzy ujędrniający i zwężający pory + recenzja
Uwielbiam owoce! A na co mamy teraz sezon? Na truskawki oczywiście! Mogłabym je zjadać codziennie kilogramami, bo są pyszne i mają mnóstwo cennych witamin, minerałów oraz antyoksydantów. Świetnie zaspokajają apetyt, wpływają od wewnątrz na skórę i pomagają utrzymać figurę w dobrej formie (podobno nawet pomagają schudnąć). Uwielbiam je!
Postanowiłam więc sprawdzić czy dają radę wpłynąć na skórę także... od zewnątrz :)
Zapraszam na mus truskawkowy... do skóry!
Owocowy mus do twarzy
ujędrniający i zwężający pory
Na początku chciałabym wspomnieć, że podczas kręcenia własnych kosmetyków należy bezwzględnie zachować higienę. Bardzo pomocny jest w tym zwykły spirytus kosmetyczny, dostępny praktycznie wszędzie. Wtedy mamy pewność, że nasz kosmetyk nie zepsuje się i nie napchamy do niego więcej bakterii niż to konieczne ;) Oczywiście inną sprawą jest użycie konserwantu (dostępne są także ekologiczne), przechowywanie i tempo zużycia.
Gdy już przygotujemy sobie czyste stanowisko pracy i zbierzemy w jedno miejsce wszystkie niezbędne półprodukty dokładnie myjemy ręce (można także używać rękawiczek jednorazowych, ale mi jest w nich niewygodnie). Wcześniej starannie myjemy, wycieramy, a następnie przecieramy spirytusem i znów wycieramy do sucha (najlepiej ręcznikiem jednorazowym) wszelkie miarki, łyżeczki do mieszania, pipetki, naczynka oraz pojemnik na nasz kosmetyk. Dopiero wtedy przystępujemy do pracy/zabawy :)
A. 20 % Faza olejowa (10 ml)
15 % dowolny olej - u mnie jest to macerat z fiołków (7,5 ml)
3 % dowolne masło - u mnie masło shea (1,5 ml)
2 % GSC - emulgator (1 ml)
B. 80 % Faza wodna (40 ml)
64
% hydrolat lub hydrolat + sok z truskawki (razem ma być 32 ml) - u mnie
25 ml hydrolat z pomarańczy słodkiej + 7 ml sok ze świeżych truskawek,
a dokładnie 5 sztuk :)
4 % niacynamid - wit. B3 (2 ml)
4 % d-panthenol czyli witamina B5 (2 ml)
4 % ekstrakt z owoców malin (2 ml)
4 % ekstrakt z owocu granatu (2 ml)
C. Faza dodatków
1% konserwant ekologiczny FEOG (10 kropel)
niewielka ilość kwasu hialuronowego (ok. 30 kropel)
Wykonanie:
W pierwszym pojemniczku odmierzamy składniki na fazę A - olejową. Czyli masło, olej (macerat olejowy) oraz emulgator.
W drugim (większym) pojemniczku (u mnie odkażona szklanka) odmierzamy odpowiednie ilości składników fazy B - wodnej. Sok z truskawki uzyskałam rozgniatając 6 świeżych truskawek tłuczkiem do ziemniaków, następnie przecedziłam go przez gazę, odmierzyłam 7 ml i dodałam do 25 ml hydrolatu ze słodkiej pomarańczy (który kompletnie nie pachnie, co mnie zawiodło...). Następnie dodajemy po 2 ml wit. B5, B3 oraz ekstraktu z malin i granatu. Fazę C na razie zostawiamy w spokoju.
Robimy łaźnię wodną (wlewamy do sporego garnka 3 cm wody, gotujemy, po zagotowaniu do większego garnka wkładamy mniejszy - tak, aby nie dotykał wody, można użyć także metalowego durszlaka) i w tym mniejszym garnku (durszlaku) podgrzewamy nasze fazy do temp. ok 60 stopni.
Gdy fazy nam się podgrzeją wyjmujemy je z łaźni, po czym powoli dodajemy fazę olejową do wodnej cały czas mieszając np. spieniaczem do mleka (tani i przydatny gadżet, ja swój kupiłam w Empiku na wyprzedaży za jakieś 2,50 zł). Dokładnie miksujemy zawartość tuż pod powierzchnią, czasem schodząc głębiej. Robimy to dopóki nasza mieszanina nie przestygnie. Dopiero wtedy dodajemy fazę C, czyli dodatki: konserwant i kwas hialuronowy, następnie ponownie mieszamy.
Przelewamy do pojemniczka na gotowy kremik. Czekamy aż fazy się trwale zwiążą. pH wyszło idealne, ok. 5,5 - 6.
Jeżeli nie lubicie lekkich musów czy raczej pianek można ustabilizować emulsję alkoholem cetylowym, którego ja osobiście unikam, ponieważ mnie zapycha, a nie o to mi chodzi i nie po to robię sama kremy, aby mi nie służyły :)
Mus:
Gotowy kosmetyk wyszedł mi bardzo, bardzo lekki i puszysty, napowietrzony. Kolor ma lekko wiśniowy, podobny do domowego soku truskawkowego, jaki robi moja mama :) Myślałam jednak, że będzie różowy, zwłaszcza, że dodałam ekstrakt z granatu. No cóż.
Zapach jest bardzo owocowy, najbardziej jednak wyczuwam tu truskawkę, lekko granat, pozostałych składników wcale nie czuję.
Przechowywanie:
Początkowo trzymałam go normalnie w łazience, jako że dodałam do niego konserwant. Niestety po kilku dniach mus się rozwarstwił, więc został porządnie wstrząśnięty i od tamtej pory trzymam go w lodówce. Myślę, że gdyby dodać więcej masła shea albo inny emulgator nie byłoby tego problemu. Zawsze można trzymać go w łazience i raz na jakiś czas wstrząsnąć.
Dlaczego takie składniki:
Macerat z fiołków: zrobiłam sama zalewając fiołki (niestety niepachnące, w odmianie białej) olejem z pestek brzoskwini. Macerat wyszedł mi bezwonny, delikatnie żółty, bardzo lekki i nie zostawiający tłustej warstwy na skórze. Macerat wygładza i rozjaśnia cerę, oczyszcza ją i zwęża pory. Idealny jest do cery tłustej, mieszanej, z rozszerzonymi porami i trądzikowej.
Masło shea: natłuszcza
i nawilża skórę. Sprawia, że skóra jest miękka i gładka. Przyspiesza
regenerację podrażnień i gojenie się ran. Tworzy na skórze delikatny
film chroniąc ją przed szkodliwymi czynnikami np. słońcem, wiatrem.
Chroni przed wysuszeniem, starzeniem i wspiera utrzymywanie wody w skórze.
GSC (emulgator): emulgator pochodzenia roślinnego, ma za zadanie zmieszać obie fazy i stworzyć emulsję. Dodatkowo zmiękcza skórę. Nie zapycha mnie.
Hydrolat z pomarańczy słodkiej: działa antyseptycznie, odświeża skórę i nawilża ją. Wzmacnia naczynka. Poprawia elastyczność, sprężystość i miękkość skóry. Polecany do kosmetyków antystarzeniowych. Niestety jak dla mnie wcale nie pachnie...
Sok z truskawek: zawiera mnóstwo witamin m.in. A, C, E, B1, B2, B3, B6 oraz minerałów np. wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód i cynk. Zawiera także kwasy organiczne. Działa ściągająco i oczyszczająco na skórę, zwęża pory oraz pozytywnie wpływa na trądzik i wypryski. Odżywia, ujędrnia i rozjaśnia skórę. Polepsza ukrwienie skóry, stymuluje proces syntezy kolageny, przez co zmniejsza zmarszczki
Niacynamid (wit. B3): silny antyoksydant, chroni skórę przed działaniem
promieniowania UVB oraz wolnych rodników, rozjaśnia przebarwienia
posłoneczne oraz zapobiega powstawaniu nowych, działa nawilżająco oraz
reguluje poziom nawilżenia skóry, redukuje wydzielanie sebum, działa
przeciwzapalnie oraz przyspiesza gojenie się ran, działa także
przeciwbakteryjnie, przyspiesza leczenie oparzeń, wygładza i
uelastycznia blizny. Zwęża pory.
D-panthenol (wit. B5): wnika bardzo głęboko w skórę, poprawia nawilżenie, ujędrnienie,
uelastycznia. Łagodzi stany zapalne i podrażnienia. Przyspiesza
regenerację skóry i gojenie ran.
Ekstrakt z owoców malin: odświeża, wygładza i wzmacnia skórę. Zapobiega nadmiernemu wydzielaniu sebum. Łagodzi podrażnienia.
Ekstrakt z owocu granatu: silny antyoksydant. Regeneruje skórę i przyspiesza gojenie podrażnień. Stymuluje syntezę kolagenu i elastyny przyczyniając się do wygładzenia zmarszczek. Nawilża, zwiększa elastyczność i jędrność skóry. Odżywia i rewitalizuje skórę zmęczoną i przedwcześnie starzejącą się. Działa delikatnie ściągająco, zmniejsza pory, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie.Wspomaga gojenie trądzikowych stanów zapalnych. Poprawia ukrwienie i koloryt skóry.
Konserwant ekologiczny FEOG: zabezpiecza krem przed bakteriami, drożdżami i grzybami, bezpieczny także dla dzieci, alergików, w okolicach oczu i ust.
Kwas hialuronowy: głęboko nawilża i zapobiega wysychaniu skóry. Uelastycznia, napręża skórę, ujędrnia. Łagodzi podrażnienia i chroni skórę.
RECENZJA
RECENZJA
Owocowy mus do twarzy
ujędrniający i zwężający pory
Mój mus ma opakowanie szklane 50 ml, ale jest ono dowolne. Myślę, że dzięki takiej konsystencji świetnie by się sprawdzał w opakowaniu z pompką, szkoda, że aktualnie takiego nie mam pod ręką.
Przybliżony koszt półproduktów:
(Macerat: fiołki 0zł, olej z pestek brzoskwiń ok. 2zł = 2zł) + (Masło shea: 0,10zł) + (Emulgator GSC: 0,17zł) + (Hydrolat 1,50zł) + (Sok z truskawek 0,30zł) + (Wit. B3 0,45zł) + (Wit. B5 0,60zł) + (Esktrakt z malin 1zł) + (Ekstrakt z granatu 0,30zł) + (Konserwant 0,20zł) + (Kwas hialuronowy 0,50zł)
RAZEM: 7,12zł/50 ml
Nieźle :)
Konsystencja jest dość rzadka, bardzo lekka, trochę żelowa. Warto go raz na jakiś czas wstrząsnąć i zmieszać, aby ją poprawić, jako że nie dałam tam żadnego zapychającego skórę stabilizatora.
Na skórze nie spływa, nie klei się i nie lepi.
Kolor ma dość charakterystyczny, coś pomiędzy wiśniowym i beżowym. Zapach owocowy, najbardziej czuję truskawki, ale takie z soku lub kompotu, a nie świeże. Zapach jest delikatny i podoba mi się :)
Po włożeniu w niego palca czujemy bardziej piankę czy mus niż krem. Nie jest w dotyku śliski ani tłusty, raczej wodnisty.
Po włożeniu w niego palca czujemy bardziej piankę czy mus niż krem. Nie jest w dotyku śliski ani tłusty, raczej wodnisty.
Szybko się wchłania w skórę, choć nie do całkowitego matu - lekko rozświetla skórę, ale nie powoduje błyszczenia. Wygląda to bardzo korzystnie.
Co ciekawe bardzo ładnie współpracuje z kremem BB Eveline, którego używałam dotąd sporadycznie, jako że moja skora szybko i obficie się po nim świeciła. Jest to ostatnio mój ulubiony duet do makijażu :)
Zależało mi, aby był to krem na dzień i świetnie się w tej roli spisuje.
Skóra po nałożeniu musu jest rozświetlona, co widać mam nadzieję na drugim zdjęciu powyżej. Mus zdecydowanie przedłuża żywot makijażowi i fajnie się spisuje w połączeniu z różnymi podkładami, nie roluje się, wręcz ułatwia aplikację. Makijaż przypudrowany pudrem sypkim lub w kamieniu dłużej pozostaje w stanie idealnym, a efekt matu jest stanowczo przedłużony (wcześniejsze 2-3h rozciągnęły się do 5-6h bez poprawek!).
Świetnie zwęża pory, dzięki czemu twarz dużo dłużej pozostaje świeża, nietłusta i niebłyszcząca, wygląda po prostu zdrowo i młodo, nabierając kolorytu i blasku. Mam podejrzenie, że w jakiś sposób wyrównuje delikatnie koloryt oraz zmniejsza przebarwienia np. zaczerwienienia po niedoskonałościach.
Wyraźnie ujędrnia, uelastycznia i wygładza skórę, a przy regularnym stosowaniu sprawia, że efekt ten utrzymuje się dłużej niż tylko podczas noszenia go na twarzy. Reguluje wydzielanie sebum i nie wysusza, dzięki czemu łój dozowany jest w odpowiednich ilościach, mimo mojej tendencji do nadmiernego jego wydzielania. Absolutnie nie zapycha porów, nie zauważyłam żadnych nowych niespodzianek odkąd go stosuję. Nie podrażnia, nie uczula, nie powoduje pieczenia.
Ostatnio trochę przesadziłam ze słońcem, mus bardzo ładnie złagodził pieczenie skóry na delikatnym dekolcie.
Na koniec przypominam o konkursie u mnie. Ten krem także można sobie zażyczyć w razie wygranej :)
Świetny chociaż prawdę mówiąc nie wiem czy nie przeszkadzała by mi ta konsystencja, chociaż do wszystkiego można się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńAkurat dla mnie konsystencja jest super, leciutka i niezapychająca, ale oczywiście nie każdy musi taka lubić :)
UsuńWiesz ja myślę, że to tylko kwestia przyzwyczajenia i pewnie też bym przyzwyczaiła się do takiej konsystencji :)
UsuńBardzo możliwe, ja się szybko przyzwyczaiłam :)
UsuńMuszę sobie taki sprawić :)
OdpowiedzUsuńProdukcja jest szybka i przyjemna ;)
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam sobie sama kosmetyku. Podziwiam osoby, które to robią :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, to satysfakcjonujące :)
Usuńgenialny :) ja na razie męcze ogórka potem pietruszkę a jak sisi spatrzy ( nie wiem czy tak to sie pisze ) nasze kremy to pewnie i marchewke nie mam na stanie GSC a taka konsystencja na lato jest swietna
OdpowiedzUsuńJa właśnie chciałam o tej marchewce...truskawka truskawką ale odrobina marchewki naprawdę byłaby na miejscu:))))
Usuńi moze pomidor dla Franki?
UsuńTaaak! Pomidor dla Franki koniecznie. Może najlepiej od razu ciachnąć po prostu warzywny?? :D
UsuńFranka tez człowiek...
UsuńCiekawy przepis :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, sama go wymyśliłam od początku do końca ;)
UsuńSuper sprawa, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym musem, jednak jestem zbyt leniwa aby samodzielnie robić kosmetyki.
OdpowiedzUsuńsuper ten mus :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam takie samoróbki :D
OdpowiedzUsuńJa także, nie ma to jak porządne eksperymenty na ludziach :D
Usuńpodoba mi się, tym bardziej że można go zrobić samemu :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest najfajniejsze, zawsze masz świeżą porcję :)
UsuńJaki fajny, działanie i cena kuszą :). No i oczywiście zapach :)
OdpowiedzUsuńZapach jest wspaniały, owocki letnią porą :D
UsuńAle fajna delikatna konsystencja :) I cenowo wychodzi super :)
OdpowiedzUsuńCena jest w tym wszystkim najlepsza, kosmetyku z takim składem w tak niskiej cenie na pewno nie da się dorwać :)
UsuńAleż ja lubię czytać takie przepisy! Ale robić mi się nie chce :/
OdpowiedzUsuńWow, imponująco to wygląda :) Jak wygrzebię się ze spraw na uczelni, to może sobie spróbuję skorzystać z któregoś Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńPolecam na początek ogórkowy, jest łatwiejszy trochę i z tego co pamiętam potrzeba mniej składników :)
UsuńMus wygląda super. Ty (Tyś to na fotach? wyglądasz wspaniale i przed musem i z musem i z BB. Co do truskawek doprawdy nie wiem... jem je i jem... i jem... od tygodnia. A dziś ledwo spodnie wciągnęłam,a idąc poruszałam się niczym robot, bo mi cholewka za ciasno było i żywiłam obawy, że mi na pupsku cosik strzeli i lud zgromadzony w sklepie podziwnie moje majtasy w małpki:)
OdpowiedzUsuńTak, moja własna facjata jest na fotach :) Dziękuję. Może spodnie się zbiegły w praniu? Też często to mam... :D
UsuńNo, że też ja o tym nie pomyslałam. Zbiegły sie w praniu! Tak! To wlasnie to!:)
UsuńNo właśnie, teraz te proszki takie dobre robią, a nawet perły do prania ;) Aż za dobre!
UsuńSuper się prezentuje ten mus:) I ten zapach ! Uwielbiam truskawki :)
OdpowiedzUsuńJa teeeż!
UsuńAle cudeńko! ;) Mi by się tak nie chciało xd
OdpowiedzUsuńmnie chyba też by się nie chciało robić własnoręcznie jakiegokolwiek kosmetyku :P
UsuńDla mnie takie samoróbne kosmetyki to czarna magia. Podziwiam wszystkie te dziewczyny, które mają do tego głowę i umiejętności.
OdpowiedzUsuńDla mnie też kiedyś to była czarna magia i zastanawiałam się skąd one biorą te pomysły... Cóż, teraz już wiem :)
UsuńWygląda jak jogurt. =) Ja chyba nigdy takiego czegoś nie stworze.
OdpowiedzUsuńTrochę faktycznie jak jogurt wygląda :) I pachnie jak jogurt!
UsuńSuper pomysł na mus :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńAle fajny kosmetyk :) Kiedyś sobie coś takiego w domu zmiksuję :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńAż sama nie wiem czy mam ochotę zjeść truskawki czy zrobić z nich krem :D
OdpowiedzUsuńDo kremu idzie raptem 5-6 truskawek, resztę radzę zjeść jak najszybciej, zanim ktoś inny się do nich dorwie :D
UsuńJa jakoś nie umiem, a może po prostu nie lubię robić kosmetyków :) Jakoś nie mam do tego głowy i wolę kupić gotowe :)
OdpowiedzUsuńI też fajnie :)
UsuńChciałabym go poczuć na mojej buzi,narazie mam mało czasu,ale zapisze przepis.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będzie więcej czasu i się zdecydujesz na "kręconko" :)
UsuńO, zapomniałam o tym napisać, a to bardzo ważne. Oczywiście nie nadaje się dla osób z uczuleniem. Dziękuję za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt :) Chciałabym umieć robić takie cuda :)
OdpowiedzUsuńTrzeba tylko się odważyć i spróbować, na początek polecam toniki i sera dwufazowe, które są bardzo proste, a skuteczne :)
UsuńJestem ciekawa jakby się sprawdził na mojej dosyć 'kłopotliwej' buzi ;)
OdpowiedzUsuńMusiałabym raz spróbować zrobić taki mus :)
Moja skóra też jest wymagająca i łatwo się zapycha, u mnie ten lekki mus sprawdza się świetnie, ale masz rację - finalnie i tak trzeba sprawdzać na sobie :)
UsuńSwietny przepis, ukrecenie faktycznie nie wydaje sie byc takie trudne :) Szkoda, ze u mnie z polproduktami krucho ;(
OdpowiedzUsuńNie wiem jak jest w Niemczech, może tam faktycznie to nie jest takie popularne :) Zawsze można się zaopatrzyć w trakcie wycieczki do Polski :)
UsuńPodziwiam Twoją pracę :) taki mus to musi być coś świetnego!
OdpowiedzUsuńDziękuję, to bardzo miłe :) A musem jestem zachwycona, świetnie spisuje się na mojej buźce!
Usuń