Cuda od Mineralnej Kasi + dermokonsultacje Eris
Zakładam, że znacie Kasię? Jak nie to zachęcam do zajrzenia KLIK. Kasia jest niespożytym źródłem energii i bombą pomysłów DIY. Bardzo dużo publikuje, pisze recenzje, tworzy własne samoróbki. Normalnie człowiek-orkiestra. Przy tym jest bardzo sympatyczna. I nie piszę tak dlatego, że dostałam od niej zupełnie bez powodu już dwie paczki w kosmetykami jej roboty, o nie. Piszę tak, bo taka jest prawda :)
A co dostałam? Same wspaniałości!
Pierwsza paczka zawierała:
Mydełko ze spiruliną i kulę do kąpieli z różą zostawiłam sobie "na potem", bo szkoda mi było je psuć, takie są śliczne!
Za to do "Małpich baków" czyli kostki do masażu o zapachu owoców oraz Oliwkowego mydła w paście dorwałam się bardzo szybko.
Oliwkowe mydło w paście ma bardzo ciekawą konsystencję. Jest ciągnące się, trochę jak guma i ma w sobie grubsze drobinki różnej wielkości i koloru, których nie zidentyfikowałam. jakieś zioła? Pasta jest koloru oliwkowego i jest półprzezroczysta. Bardzo ładnie naturalnie pachnie, lekko ziołowo. Podczas mycia/pocierania zmienia barwę na jasną, natomiast z wodą tworzy delikatniutką piankę, która dokładnie myje skórę i nie wysusza jej. Trzeba je trochę dłużej zmywać z rąk niż zwykłe mydło, ponieważ tworzy na skórze jakby śliską warstwę. Skóra jest potem fajnie odświeżona i czysta. Ogólnie podoba mi się takie mydełko.
"Małpie bąki" czyli kostka do masażu o zapachu owoców. Podejrzewam, że chodzi o TEN przepis. Moja kostka ma kształt kwiatuszka i pachnie absolutnie obłędnie! Owoce, owoce i jeszcze raz owoce. Kostka jest dość twarda, dlatego muszę mnóstwo razy pocierać nią skórę, aby coś na niej zostało, prawdopodobnie jest tak dlatego, że moja kostka zrobiona jest z resztek i masełka zebrały się na spodzie, stąd taka konsystencja. Poradziłam się więc Kasi i postanowiłam lekko przerobić "Małpie bąki". W najbliższym czasie się tym zajmę :)
Druga paczka była jeszcze bardziej zaskakująca. Zawierała:
Kule i żel peelingujący zostawiłam sobie na kiedy indziej, natomiast maskę i peeling zużyłam już następnego dnia. Musze przyznać, że wpisały się czasowo w sam raz, ponieważ staram się w miarę regularnie robić takie zabiegi i był już na to czas.
Scrub/peeling był bardzo dobrze zabezpieczony. Założyłam, że jest to peeling do twarzy, ale nie wiem czy słusznie, bo mnóstwo mi go zostało, więc resztę wykorzystałam do ciała. Zawiera dużo drobinek, pachnie jak dla mnie kakao, aż chciałabym go zjeść. Ma fajną konsystencję, trochę lepiącą się, przez co dobrze trzyma się skóry. Świetnie złuszcza martwy naskórek. Podejrzewam, że zawiera jakieś masło albo treściwy olej, bo skóra po nim była gładziutka, dopieszczona i mięciutka. Świetny peeling, bardzo konkretny, ale jednocześnie nie drapiący. Kasiu jeśli to możliwe apeluję o przepis, bo u Ciebie nie znalazłam :)
Maseczka ogórkowa: podejrzewam, że Kasia dodała tu zieloną glinkę albo algi, bo maseczka ma intensywnie zielony kolor. Fajna konsystencja sprawia, że maska trzyma się skóry. Zapach ma zdecydowanie ogórkowy z domieszką nie wiem czego. Nie wiedziałam, ile mogę ją trzymać, więc założyłam, że 15 minut powinno być bezpieczne. Saszetka wystarczyła do nałożenia jednej grubej warstwy, a w masce na twarzy można poczuć się jak Hulk ;) Zmywając najpierw starłam nadmiar ręcznikiem jednorazowym, następnie resztki dobiłam płatkami kosmetycznymi. Podczas zmywania jakieś drobinki wykonały dodatkowy peeling. Maska pięknie domknęła pory, dzięki czemu skóra wygląda doskonale, jak po Photoshopie. Zauważyłam też, że zaczerwienienia zdecydowanie się zmniejszyły, skóra jest oczyszczona i nawilżona, gładka i przyjemna w dotyku. Mogłabym taką maseczkę robić sobie częściej. Bardzo przyjemna sprawa :)
Serum arganowo-jedwabne: znajduje się w przepięknej ciemnej buteleczce z pipetką. Dozowanie dzięki temu jest bardzo łatwe i higieniczne. Pachnie ziółkami, niezwykle przyjemnie jak dla mnie, delikatnie. Serum ma lekko żółtawy i mleczny kolor oraz żelową konsystencję. Nie spływa ze skóry. Nie jest jednorodne, ma maleńkie "glutki", które jednak rozcierają się na skórze. Bardzo szybko się wchłania, nie lepi się i nie klei. Pozostawia skórę lekko rozświetloną, jakby muśniętą rozświetlaczem, taki efekt uzyskałam przy moim musie owocowym do twarzy, o którym niedawno pisałam. Podoba mi się!
Krem ogórkowy: lekko zielony, przepięknie pachnący świeżym ogórkiem kremik. Ma przyjemną puszystą konsystencję, typową dla średnio lekkich kremów. Ładnie rozprowadza się na skórze, przy rozcieraniu jednak bieli, lepiej jest go wklepywać. Krem ładnie się wchłania, choć nie całkiem do matu, pozostawia świetlistą poświatę, czego nie należy mylić z błyszczeniem. Nie powoduje świecenia. Sprawia, że twarz wygląda młodziej, piękniej, jest pełna blasku, tak bym to ujęła. Jestem bardzo zadowolona. Jeżeli macie ochotę zrobić sobie taki krem to poczytajcie u Kasi TUTAJ jak zrobić średnio lekką wersję z ogórkiem albo u mnie TUTAJ jak zrobić wersję lekką.
Na koniec przytoczę pytanie, które zadał mi mój mąż:
"Czy nie boisz się tego używać?"
Odpowiadam: Nie, nie boję się. Zakładam, że Kasia nie chce mnie zabić czy otruć, ale rozciągam to pytanie na wszystkie inne samoróbki, w tym robione przeze mnie osobiście.
Czyż nie jest tak, że kupując jakikolwiek gotowy krem w drogerii także ryzykujemy, że nas zapcha, uczuli lub zrobi jakąś inną krzywdę? Ja bardzo często tak miałam z kupnymi kremami, które po kilkukrotnym użyciu okazywały się do niczego, napchane parafiną i innymi kwiatkami, które robiły mi kuku. Długo dochodziłam do punktu, w którym jestem obecnie, uważam się za świadomą konsumentkę, sprawdzam składy i to na ich podstawie podejmuję decyzje zakupowe. Was też do tego zachęcam, bo to procentuje. Moja skóra znacznie się poprawiła, o czym przekonałam się ostatnio na dermokonsultacjach z Dr Eris.
Na dermokonsultacje trafiłam całkiem przypadkiem będąc w drogerii. Zdecydowanie różniły się one od dermokonsultacji z Sylveco, tutaj Pani miała komputer i mnostwo końcówek do sprawdzania stanu cery.
Czego się dowiedziałam?
Że moje zmarszczki mimiczne wokół oczu, które mam od śmiechu (tak sobie tłumaczę) od 10 lat są bardzo, bardzo płytkie.
Że powinnam uważać na podskórne przebarwienia i dbać o ochronę skóry twarzy przed UV.
Że moja skóra jest bardzo gładka i sprężysta, jak u dwudziestolatki.
Że mam bardzo rozszerzone pory i co ciekawe mieszaną cerę, bo przetłuszczanie wyszło mi tylko na czole (ja to rozumiem w ten sposób, że na policzkach przetłuszczanie się normuje, juuuupiiii). Na zdjęciu poniżej nie ma "wskaźnika tłustości", ponieważ była ona sprawdzana innym sprzętem.
Że mam lekko wrażliwą cerę, trochę odwodnioną.
Czy to nie cenne wskazówki dla osób dbających o cerę?
Poniżej macie zdjęcie zrobione w trakcie badania, więc nie wszystkie parametry są naniesione.
Co myślicie o takich eksperymentach na ludziach?
No Kasia to ma talent, zawsze jestem pod wrażeniem :O
OdpowiedzUsuńTo tak jak i ja, bardzo lubię zaglądać do Kasi :)
UsuńAle Cie Kasia rozpieściła :) Miłego używania! Kosmetyki DIY są coraz bardziej popularne, wg mnie z tego powodu, który podałaś - stajemy się świadomymi klientkami :) A dermokonsultacje Eris faktycznie bardzo profesjonalne :)
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet, czym sobie zasłużyłam na takie rozpieszczanie!
UsuńAle dobroci. Narobiłyście mi ochoty na ukręcenie czegoś własnego :)
OdpowiedzUsuńSuper, taki był mój niecny zamiar. Trzymam kciuki, że ta ochota szybko nie przejdzie :)
UsuńJuż po zdjęciu opakowań wiedziałam od kogo masz te cudeńka :) Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się to mydełko oliwkoe :)
OdpowiedzUsuńMydełko jest bardzo fajne, pierwszy raz miałam takie w łapkach :)
UsuńCo za cudaki! :) Mydelko oliwkowe i maseczka ogórkowa super się prezentują
OdpowiedzUsuńMaseczki z ogórka robię trochę inne, ale chyba zacznę je mieszać z glinkami, bo faktycznie dają lepszego kopa skórze. Cały dzień się nie świeciłam po niej :)
UsuńJejku,rewelacyjna paczka!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie ma to jak niespodzianki :)
UsuńMatko ile fajnych rzeczy :) Mydło oliwkowe i peeling wyglądają świetnie :). A co do konsultacji, to chętnie sama bym się wybrała :)
OdpowiedzUsuńKonsultacje są na wysokim poziomie. Szkoda, że nie znalazłam nigdzie w internecie info gdzie i kiedy się odbywają... Jeśli przypadkiem się na nie natkniecie to polecam :)
Usuńw mydle te drobinki to kawałki czarnych oliwek, w serum arganowym jest hydrolat szałwiowy który tak pachnie maseczka ma resztki ogórka i glinkę zieloną, peeling był w zamysle do ciała na cukrze a bazą było maslo którego przepis jest na blogu o to http://www.mineralnyswiatkasi.pl/2015/02/maso-mus-ujedrniajacy-kakao-chili.html plus dla lepkosci dodałam melasy trzcinowej
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze przezyjesz i mąż nie bedzie mnie ścigał
Ha, tak myślałam, że w masce jest glinka :)
UsuńMasło z peelingu mam ochotę zrobić, bo ten zapach jest cuuudownyyyy, a ja też (jak Ty) jestem zdeklarowaną czekoladoholiczką (obecnie na odwyku niestety).
Przeżyłam, mąż ścigać nie będzie.... póki co ;)
no ja już sie go boję;) a wiesz ze to serum arganowe to jest to z mojego przepisu n koncówki włosów:) pisałam tam tez ze ja uzywam do twarzy a te grudki to nie wiem skąd sie wzieły z czasem tak powstały
UsuńTak myślałam, ale nie byłam pewna. Tak czy owak jest bardzo fajne :)
UsuńSame wspaniałości dostałaś :)
OdpowiedzUsuńOj tak :D
Usuńw mydle te drobinki to kawałki czarnych oliwek, w serum arganowym jest hydrolat szałwiowy który tak pachnie maseczka ma resztki ogórka i glinkę zieloną, peeling był w zamysle do ciała na cukrze a bazą było maslo którego przepis jest na blogu o to http://www.mineralnyswiatkasi.pl/2015/02/maso-mus-ujedrniajacy-kakao-chili.html plus dla lepkosci dodałam melasy trzcinowej
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze przezyjesz i mąż nie bedzie mnie ścigał
Ładne dostałaś :). Ja tez ładne dostałam:). Post bedzie w przyszłym tygodniu. Ja tam z rozkoszą poddałam swoją skórę działaniu kosmetykow Kasi. I nawet nie pomyslałam, że mogłabym miec stracha. Uff faceci... Uroczyscie oświadczam, ze sa to produkty luksusowe! Genialne! Kasia powinna otworzyć biznes i przebić te wszystkie fridge, zostać druga Irena Eris czy jakos tak. A moja skora promienieje.
OdpowiedzUsuńCo do wskaźnika tłustości to mojemu pupsku by sie przydał taki pomiar...
mysle nad kremem dla Ciebie z pomidorem i marchewką ale to po urlopie bo na razie szykuje paczkę dla Ani K :) potem sie wczasuje i na pewno wrócę z pomysłami ;)
UsuńSisi ładnie, ładnie :) Chętnie przeczytam u Ciebie o cudach od Kasi.
UsuńHeh, ja też nie pomyślałam, u mnie na pierwszym miejscu zawsze jest ciekawość, ja jestem tym dzieckiem, które wepchnie palucha w ogień żeby się przekonać, czy aby mama z tym gorącem nie przesadza :D
Kuszące te kosmetyki i co najważniejsze - nie ma w nich chemii. Jednak ja jestem za leniwa na robienie własnych kosmetyków, choć raz na jakiś czas zdarzy mi się zrobić maseczkę lub peeling. :p
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie jeśli chcesz. :)
http://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/
Maseczka lub peeling to już coś, zwłaszcza taka domowa maseczka bez silikonów i parafiny potrafi zdziałać cuda na skórze i odżywić ją zamiast pokryć chemią :) Zajrzę :)
UsuńWow, jestem bardzo ciekawa tego kremu ogórkowego i maseczki <3 .
OdpowiedzUsuńMaseczka jest ekstra, a kremy ogórkowe są doskonałe do cery tłustej, mieszanej, normalnej i wrażliwej. Odświeżają, oczyszczają i regulują sebum, same dobroci :)
UsuńAleż wspaniałości dostałaś. NApewno te kosmetyki są dużo bezpieczniejsze niż drogeryjne, bo nie ma w nich sztuczności.
OdpowiedzUsuńDokładnie, świetne podejście ;)
UsuńWyglądają bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńI jak działają :)
UsuńIle dobra <3 mam nadzieję, że w wakacje będę miała trochę więcej czasu by zagłębić się zarówno w Twoje i Kasi przepisy DIY :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, nie zajmuje to wiele czasu, właściwie same przygotowania np. dezynfekcja zajmują więcej czasu niż samo kręcenie :)
UsuńTak jest, świadomość górą :) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńSame wspanialosci! Uwielbiam kosmetyki DIY, narazie sama robie tylko maseczki i peelingi, ale ostatnio chodzi za mna zrobienie serum, ale narazie nie do konca wiem, jakie skladniki ma zawierac)))) No a ta konsultacja to fajna sprawa. tez bym na taka sie wybralam! moze musze czesciej chodzic do galerii, to moze na cos takiego trafie!
OdpowiedzUsuńSerum to bardzo fajny sposób na pielęgnację, zwłaszcza na noc. Jest proste do zrobienia :)
Usuńchyba uzyje Twojej receptury! mam nadzieje, ze nie masz nic przeciwko)))
UsuńNie mam, śmiało :)
Usuńto prawda, że Kasia tworzy cuda :)
OdpowiedzUsuńCudowne cuda ;) jedne lepsze od drugich, a pomysłów ma masę :) Czasami się zastanawiam ile godzin ma jej doba, bo tyle tego kręci i publikuje, że czasem nie nadążam czytać :D
UsuńKasię czytam a jakże :) i jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńJa wiele dziewczyn i nie bez powodu! :)
UsuńSuper kosmetyki, świetna paczka :) A te dermokonsultacje to wydają się o wiele bardziej profesjonalne od tych Sylveco, chętnie bym się takowym poddała :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie są bardziej profesjonalne. Zapomniałam dodać, że na koniec dostałam kilka próbek kosmetyków dostosowanych do mojej cery :)
UsuńHa ! ;) Jestem pełna podziwu dla Kasi, ze takie cudeńka tworzy ;) Zazdroszczęę ;d
OdpowiedzUsuńJa też podziwiam niestrudzenie :D
UsuńSame cudowności od Mineralnej Kasi :) Jej przepisy mnie wciąż zaskakują swoją kreatywnością.
OdpowiedzUsuńI ilością na pewno też :)
UsuńAle świetne paczuszki! Kasia jest genialna w tym co robi, podziwiam jej zapał :)
OdpowiedzUsuńJa też, tym bardziej, że tak dużo i często publikuje :)
Usuń