DIY: Rozjaśniający krem pod oczy owocowy + recenzja
Pozostaję w temacie owoców po doskonałych doświadczeniach z cytrusowym peelingiem, od którego już się chyba uzależniłam oraz z Owocowym musem do twarzy :) Teraz postanowiłam zrobić krem pod oczy, a ponieważ borykam się ostatnio z lekkimi zasinieniami zależy mi na uszczelnieniu naczynek i rozjaśnieniu tej okolicy. Oczywiście nawilżenie i odżywienie skóry zawsze jest u mnie w cenie.
Składniki na 30 ml (u mnie 2 opakowania po 15 ml)
Faza wodna (42%):
5% ekstraktu z soku mandarynkowego (1,5 ml)
29% hydrolat z pomarańczy słodkiej (8,7 ml)
3% witamina B3 (0,9 ml)
5% mocznik (1,5 ml)
Faza olejowa (42%):
30% macerat ze stokrotek (9 ml)
10% masło shea (3 ml)
2% emulgator (GSC) (0,6 ml)
Faza dodatków (16%):
5% kwas hialuronowy (1,5 ml)
1% ekologiczny konserwant FEOG (0,3 ml)
5% ekstrakt z malin w płynie (1,5 ml)
5% ekstrakt z alg (1,5 ml)
Poza tym dwie miseczki na fazy, opakowanie na na gotowy krem, coś do mieszania i duuużo miarek lub strzykawka. Oczywiście wszystko czyste i odkażone.
Wykonanie:
Przygotowujemy fazę wodną: w hydrolacie rozpuszczamy ekstrakt mandarynkowy, mocznik oraz witaminę B3. Przygotowujemy fazę olejową: odmierzamy do pojemnika odpowiednie ilości maceratu stokrotkowego, masła shea i emulgatora. Obie fazy wstawiamy do kąpieli wodnej i podgrzewamy do rozpuszczenia się wszystkich składników. Obie fazy muszą mieć tą samą temperaturę! Zestawiamy z kąpieli i dokładnie mieszamy mieszadełkiem do mleka aż do ostudzenia. Następnie dodajemy wszystkie półprodukty z fazy dodatków i ponownie dokładnie mieszamy, im dłużej tym lepiej. Przelewamy do pojemniczka/pojemniczków i odstawiamy do całkowitego związania się składników.
Przechowywanie:
W składzie występuje ekologiczny konserwant, więc można przechowywać ten krem normalnie w łazience lub w lodówce. Ja zrobiłam eksperyment. Jeden słoiczek trzymałam w łazience (biały), a jeden w lodówce (czarny). Co z tego wynikło napiszę dalej. Trwałość to ok. 4 tygodnie.
Mocznik: nawilża, ułatwia wiązanie wody przez keratynę, zmiękcza naskórek. Pozostawia skórę gładką i jędrną.
Ekstrakt z soku mandarynkowego: nawilża i rozjaśnia skórę, delikatnie złuszcza, zmiękcza naskórek. Wspomaga syntezę kolagenu wpływając na jędrność i elastyczność skóry. Wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych i zmniejsza zmarszczki. Pięknie pachnie.
Witamina B3: rewitalizuje, rozjaśnia przebarwienia, poprawia ukrwienie skóry, poprawia nawilżenie i elastyczność skóry.
Hydrolat z pomarańczy słodkiej: poprawia sprężystość, elastyczność i miękkość skóry. Nawilża i kondycjonuje skórę oraz działa przeciwstarzeniowo.
Macerat ze stokrotek: łagodzi stłuczenia, zmniejsza siniaki, ranki, skaleczenia, rozjaśnia przebarwienia, wzmacnia naczynka. Jak zrobić? Garść kwiatostanów stokrotek suszymy (na parapecie 2 dni), przesypujemy do słoiczka, zalewamy dowolnym olejem i macerujemy na słońcu min. 2 tygodnie. Przecedzamy, gotowe.
Masło shea: nawilża, odżywia i natłuszcza skórę. Tworzy delikatny film, który chroni przed szkodliwymi czynnikami i wysychaniem. Łagodzi podrażnienia.
Potrójny kwas hialuronowy 1,5%: skutecznie nawilża, ujędrnia, wygładza, uelastycznia skórę i łagodzi podrażnienia.
Ekstrakt z maliny w płynie: odżywia, odświeża, oczyszcza i łagodzi. Skutecznie wygładza skórę i regeneruje ją, polecany szczególnie w okolice oczu. Uszczelnia naczynia krwionośne i chroni przed przebarwieniami.
Ekstrakt z alg: odżywia skórę, wzbogaca skład o wiele cennych witamin i innych związków.
Krem pachnie ziołowo, naturalnie. Dla mnie jest to przyjemny aromat, ale wiem, że nie wszyscy go lubią. Do kremu pod oczy nie chciałam dodawać olejków eterycznych, aby nie podrażnić tej wrażliwej okolicy, ale jeśli ktoś lubi inne zapachy to wystarczy zamienić hydrolat na np. neroli. Kolor wyszedł beżowy i jest to jak najbardziej naturalny odcień.
Krem nie podrażnił mnie, nie uczulił, nie powodował pieczenia ani swędzenia oczu.
Krem nie podrażnił mnie, nie uczulił, nie powodował pieczenia ani swędzenia oczu.
Jak już wspomniałam krem przelałam do dwóch słoiczków.
Biały trzymałam w łazience i jego konsystencja wyszła bardziej lejąca, wodnista. Przez tą konsystencję krem trochę spływał poniżej obszaru, na który go nałożyłam i lekko mnie to denerwowało. Na szczęście nie spowodował zapchania porów na policzkach. Do oczu nie spływał, ale na powieki nakładałam go minimalną ilość, więcej wsmarowywałam w zasinienia.
Czarny słoiczek trzymałam w lodówce i zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu ta wersja przechowywania. Po pierwsze dzięki temu konsystencja jest bardziej kremowa, zwarta i lepiej się rozsmarowuje. Nie spływa też tak bardzo jak wersja trzymana w łazience. Poza tym krem jest chłodny, co w lecie daje niesamowicie przyjemne uczucie odprężenia, obkurcza dodatkowo naczynka krwionośne i daje natychmiastowy efekt zrelaksowania podkrążonych oczu! Polecam trzymać go w lodówce, bo jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie.
Kremu używam tylko na noc, ponieważ zostawia na skórze świecącą, pielęgnacyjną warstwę i nakładanie na to makijażu nie jest dobrym pomysłem.
Stosuję go od dwóch tygodni codziennie i zauważyłam lekkie rozjaśnienie zasinień, wygładzenie zmarszczek mimicznych, ujędrnienie i napięcie skóry. Skóra jest ładnie nawilżona i odżywiona oraz zregenerowana. Próbowałam zrobić zdjęcia, aby Wam pokazać ten efekt, ale nic na nich nie widać - to znaczy nie widać moich sińców, więc jak mam pokazać, że się zmniejszyły? :)
Niestety żaden krem nie usunie zasinień całkowicie, ani ten diy ani kupiony za 1000 zł. Nie ma się co oszukiwać.
Jakie są Wasze ulubione kremy pod oczy? Próbowałyście zrobić swój?
Ech, czemu ja nie mam ręki do takiego czegoś!!:D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbujesz? Chyba, że już próbowałaś i nie byłaś zadowolona? :)
UsuńKurczę - kiedyś się bawiłam w półprodukty i zastanawiam się coraz częściej czy do tego nie wrócić :)
OdpowiedzUsuńCo do kosmetyków pod oczy - rano nakładam na nie żel arnikowy prostu z lodówki a przed spaniem - maść z witaminą A :)
Wrócić oczywiście :) Żel arnikowy też musi być świetny zwłaszcza, że z lodówki!
UsuńDokładnie jak Kejt, również niestety nie mam ręki do takiego czegoś :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy post i rozdanie! :*
A zaraz zajrzę i zobaczę co tam wykombinowałaś :)
UsuńOstatnio bawiłam się w takie DIY i całkiem nieźle mi wyszło :D
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie :)
pieknekosmetyki.blogspot.com
Bo to świetna sprawa, tak sobie pomieszać w kociołku i zobaczyć co z tego wyjdzie :D
UsuńSkładniki jak i efekt końcowy prezentują się całkiem ciekawie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, starałam się sensownie je dobrać :)
UsuńSwojego nie próbowałam, nie ten poziom :D. Ulubionego też raczej nie mam, krótko używam takich produktów, a teraz mam rosyjski (może on się okaże ulubionym?) :P. W lato, taki z lodówki musi być fajny :)
OdpowiedzUsuńKażdy można włożyć do lodówki i będzie podobny efekt :) To bardzo przyjemne uczucie ;)
UsuńNigdy jeszcze nie miałam kremu pod oczy własnej roboty, ale ja na razie najbardziej lubię używać krem pod oczy z Sylveco :)
OdpowiedzUsuńOd Sylveco kremu pod oczy jeszcze! nie miałam, ale chętnie sprawdzę za jakiś czas jak się u mnie sprawdzi :D
UsuńSłyszałam o maseczkach, balsamach własnej roboty, ale nigdy nie o kremie. Muszę spróbować. :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie, dopiero zaczynam. :)
http://peniata.blogspot.com/
Pewnie, że zajrzę :)
UsuńJa kochana raz zrobiłam krem pod oczy. Klajster wyszedł. Czegos za duzo dodałam. W prawdziwym życiu używam przeto produktu mniej stresującego. Opuncja figowa na całe oblicze:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i zaoszczędziłaś na czasie :D
UsuńDaj mi no troszkę na moje cienie :)
OdpowiedzUsuńMusiałabym ukręcić nową porcyjkę, bo ta już się kończy :)
UsuńPodziwiam:) Ja jeszcze nie stworzyłam nic z serii DIY:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. może kiedyś spróbujesz?
Usuńja jeszcze nigdy nic sama nie robiłam - muszę spróbować, bo super zabawa i można coś ciekawego wyczarować :D
OdpowiedzUsuńŚwietne podejście, bardzo mi się podoba! Eksperymentuj do woli, ale najpierw trochę poczytaj o składnikach :)
UsuńWciąż zaskakujesz pomysłami na kosmetyki DIY :)
OdpowiedzUsuńNie znalazłam ulubionego kremu pod oczy, wciąż poszukuję. Kiedyś siostra "ukręciła" dla mnie takim krem DIY pod oczy, ale nie bardzo mi przypadł do gustu, bo wysuszał mi skórę. Ona dała tam olej kokosowy i wydaje mi się, że ten składnik niespecjalnie służy mojej skórze, bo zrobiłam sobie kiedyś balsam do ust na jego bazie i też okropnie mi wysuszało naskórek.
Staram się :D Moja skóra na twarzy też niestety nie lubi kokosa, na szczęście jest jeszcze shea i kakaowe :)
UsuńŚwietny przepis :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńNajlepsze dwa kremy jakie miałam to z Baikal i Resibo.
OdpowiedzUsuńObie te marki mnie interesują i obu jak dotąd nie miałam :) Zwłaszcza Resibo ostatnio jest na mojej liście ;)
Usuńbardzo fajny przepis :) zrobię sobie taki jak mi się w końcu sesja skończy i będę miała czas na zabawy w mieszacza :)
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję, że Ci się spodoba ten kremik :)
Usuńcudeńko kolejne! ;) ja nie używam jeszcze takich kremów, ale zauważyłam ostatnio, że mam strasznie suche oczęta :(
OdpowiedzUsuńWidocznie najwyższy czas zacząć ;) Ja też przez 25 lat życia nie czułam takiej potrzeby, ale potem przychodzi TA chwila, w której trzeba się zapoznać z kremami pod oczy :D
UsuńCiekawa mieszanka, ale nie odważyłabym się chyba sama sobie takiej zrobić :)
OdpowiedzUsuńDo odważnych świat należy :D
UsuńAaaaaa, uwielbiam kremy pod oczy, szkoda, że ja nie mam ręki to takich mazideł, kiedyś próbowałam ,ale z drobniejszymi sprawami :)
OdpowiedzUsuńWszystko to kwestia wprawy i prób (oraz błędów) ;)
UsuńSuper! Mój hit pod oczy, to z bławatkiem Sylveco, ale sama robię pod oczy serum z oleju makadamia i kwasy hialuronowego :)
OdpowiedzUsuńSuper, fajne połączenie składników w serum :) A z Sylveco jak dotąd miałam tylko próbki kremu pod oczy i podoba mi się jego lekka konsystencja :)
UsuńBardzo mnie nim zaciekawiłaś, świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis :) zapraszam do mnie na obserwacje
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBardzo fajny przepis :) Ostatnio kupiłam krem pod oczy Alterra winogrono i biała herbata nawet go lubię ale ma w składzie alkohol i trochę go czuć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przy okazji promocji miałam ten krem w łapce, ale po przeczytaniu składu odłożyłam na półkę - mi też się ten alkohol nie spodobał :)
UsuńPodziwiam dziewczyny, które same przygotowują sobie kremy.
OdpowiedzUsuńJa też. Wariatki :D
UsuńChoć brzmi zachęcająco, to jednak nie skuszę się na własnoręcznie robiony kosmetyk. Nie chce mi się w to bawić.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie wszystkim się chce mieszać i odmierzać, choć to naprawdę fajna sprawa :)
UsuńLubię kosmetyki z cyklu ;zrób sobie sama:))
OdpowiedzUsuńJa również, nawet poczytać u innych dziewczyn lubię, a co! :)
UsuńDokładnie, niestety. Dziękuję, też się cieszę :D
OdpowiedzUsuńNie robię sama kosmetyków, a kremów pod oczy dopiero zaczynam używać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko znajdziesz ten idealny dla Ciebie :)
UsuńJesli ujedrnia i wygladza, zapisuje przepis ;)
OdpowiedzUsuńRobi to jak najbardziej, ja jestem zadowolona :)
Usuńmam coś podobnego, ale z ziaji:)
OdpowiedzUsuńHeh to po co ja tyle mieszałam i myślałam :D
Usuń