Bartos, Wzmacniający Krem do twarzy Ruby Vine z wit. C - GENIUSZ!
Wiele z Was pyta mnie o dobry krem do twarzy z bezpiecznym składem. Trudno jednak polecić coś konkretnego, ponieważ każda z nas ma inne oczekiwania względem kosmetyków. Jedne szukają lekkiej konsystencji, drugie dobrego składu, jeszcze inne pewności, że produkt "nie zapcha" porów i nie spowoduje wysypu zaskórników. To wszystko jest oczywiście ważne, ale ja szukam jeszcze czegoś - działania! Regulacji nadmiernego wydzielania sebum, zmniejszenia zaczerwienienia, przyspieszonego gojenia niedoskonałości i poprawy gęstości skóry. Nawilżenie stosunkowo łatwo osiągnąć poprzez nałożenie pod krem warstw humektantów (żel aloesowy, esencje, hydrolaty, toniki z dobrym składem bez alkoholu oraz detergentów - zawsze od wodnistej konsystencji do bardziej treściwej). Całą resztę zapewnia mi obecnie krem wzmacniający Ruby Vine marki Bartos. Krem, który nadaje się zarówno na dzień jak i na noc, posiada świetny skład i genialne opakowanie z pompką typu air less. Prawie wykończyłam całe opakowanie, więc czas na opinię. Zapraszam
Bartos to nowa polska marka kosmetyków. Na razie do dyspozycji mamy jedynie trzy kosmetyki: dwa kremy do twarzy i płyn micelarny. Odkąd je zobaczyłam na Ekocudach wiedziałam, że któryś produkt prędzej czy później będzie mój. Trafiło na krem z winem.
Bartos, Wzmacniający krem do twarzy z wit. C
Naturalny krem wzmacniający i rozjaśniający skórę, dedykowany szczególnie cerze naczynkowej, normalnej oraz z tendencją do przetłuszczania czy skłonnej do alergii. Odpowiedni dla osób z nietolerancją glutenu. Zawiera bogaty koktajl ekstraktów z liści czerwonego wina, kocanki piaskowej i lukrecji, a także wzmacniającą olejową formę witaminy C oraz cenny kwas hialuronowy. Krem na bazie soku z aloesu, zawiera także fajne naturalne emolienty: oleje arganowy i monoi, masło waniliowe i wosk z oliwek, dzięki czemu działa też jak serum. Nie zawiera kompozycja zapachowej i olejków eterycznych, które mogą podrażniać, dlatego według producenta można go używać także pod oczy. Opakowanie typu air-less z nowoczesną pompką zabezpiecza produkt przed dostępem powietrza i sprawia, że krem zużywa się do dna. Kosztuje ok. 139zł/50ml.Skład: Aqua (woda), Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok z aloesu, działa przeciwzapalnie i regenerująco, zmniejsza zmiany skórne, nawilża, przyspiesza gojenie), Caprylic / Capric Trigliceride (frakcjowany olej kokosowy, emolient, zatrzymuje wilgoć w naskórku, natłuszcza i wygładza), Argania Spinosa Kernel Oil* (organiczny olej arganowy, naturalny emolient, odżywia i regeneruje, antyoksydant, przeciwdziała starzeniu), Glycerin (gliceryna, nawilża, zatrzymuje wilgoć w skórze), Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy, naturalny emolient, tłusty, odżywczy, może "zapychać"), Cetearyl Alcohol (emolient, regulator lepkości, bezpieczny, może "zapychać"), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów, naturalny emolient, odżywia, natłuszcza, dość lekki olej), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (olej słonecznikowy, naturalny emolient, dobrze chroni skórę przed odparowaniem wody z naskórka, nie zatyka porów, natłuszcza, odżywia, zmiękcza, regeneruje, działa ochronnie), Cetearyl Olivate (naturalny emulgator z oliwek, pozwala połączyć fazy wodną z olejową i stworzyć konsystencję kremu), Ascorbyl Tetraisopalmitate (stabilna pochodna wit. C w formie olejowej, antyoksydant, stymuluje syntezę kolagenu w skórze, rozjaśnia), Hydrogenated Vegetable Oil (naturalny emolient roślinny, chroni skórę przed utratą wody), Glyceryl Stearate (emulgator, umożliwia powstanie kremu z fazy wodnej i olejowej, także emolient), Sorbitan Olivate (naturalny emulgator, stabilizator emulsji, także detergent), Olea Europaea Fruit Oil (oliwa z oliwek, regeneruje, koi, zmiękcza i natłuszcza), Hydrolyzed Hyaluronic Acid (kwas hialuronowy; zapobiega utracie wody z naskórka, pobudza mikrokrążenie oraz wspomaga głębsze przenikanie innych substancji aktywnych - promotor przejścia), Vanilla Planifolia (Vanilla) Oil (masło waniliowe; działa przeciwzapalnie, nawilżająco, łagodząco, antyoksydant), Tocopherol (naturalna wit. E, antyutleniacz, chroni oleje przed jełczeniem, odżywia i wzmacnia skórę), Gardenia Tahitensis Flower Extract (ekstrakt z kwiatów gardenii, łagodzi i koi podrażnienia, zmniejsza stany zapalne, regeneruje i chroni skórę, wygładza i uelastycznia), Helichrysum Stoechas Extract* (ekologiczny ekstrakt z kocanki, obkurcza ścianki naczyń krwionośnych, dzięki czemu przyspiesza gojenie i znikanie siniaków oraz pękniętych naczynek i "pajączków"; przyspiesza gojenie drobnych ranek, zmniejsza zaczerwienienia i podrażnienia skóry, działa przeciwgrzybicznie i antywirusowo), Vitis Vinifera Leaf Extract* (ekologiczny ekstrakt z liści winogron; wzmacnia naczynka krwionośne, działa ściągająco, przeciwzapalnie i antybakteryjnie, przyspiesza gojenie ranek, chroni skórę przed wolnymi rodnikami i promieniowaniem UV, przyspiesza wchłanianie innych składników aktywnych), Glycyrrhiza Glabra Root Extract* (ekologiczny ekstrakt z lukrecji, działa przeciwzapalnie i przeciwalergicznie, reguluje wydzielanie sebum, chroni przed promieniowaniem UV oraz rozjaśnia), Citric Acid (kwas cytrynowy, regulator pH), Sodium Benzoate oraz Potassium Sorbate (dwa bezpieczne konserwanty, dopuszczone do stosowania w kosmetykach naturalnych i ekologicznych). *z ekologicznych upraw.
Opakowanie swoją szatą graficzną niesamowicie trafia w mój gust. Delikatne motywy kwiatowe, biel, a jednocześnie lekkość plastiku to coś, co lubię. Słoiczek jest solidny, nie za mały. Ogromnym plusem jest pompka typu air less, która tutaj występuje w rzadko spotykanej wersji - naciska się całą górną część pudełka. Absolutnie nie należy jej zdejmować (widziałam takie zdjęcia na Instagramie), aby nie dopuścić powietrza do środka. Niestety pompka ma mankament - potwornie chlapie! Odrobina wprawy jest niezbędna, aby nie ubrudzić siebie i wszystkiego dookoła kremem, na szczęście z biegiem czasu uczymy się ile trzeba użyć siły. Pompka tworzy uroczą "rozetkę" z kremu, którą zbieramy już placem (oczywiście czystym), a następnie wmasowujemy w skórę. Znalazłam też kolejną wadę - krem nieestetycznie przysycha na pompce, jeśli go dokładnie nie wytrzemy albo nie zmyjemy, a że wieczko jest przezroczyste - od razu to widać. Dlatego po każdym użyciu warto przetrzeć pompkę do czysta, chyba że Wam nie przeszkadza brudne opakowanie ;)
Bardzo sensowny, bogaty skład, pełen roślinnych ekstraktów, olei, kwasu hialuronowego i aloesu został zamknięty w niezwykle przyjemnej konsystencji. Z jednej strony wydaje się bogata, dość treściwa, nie jest ani lejąca ani żelowa. Typowy krem. Z drugiej strony już po wmasowaniu w skórę okazuje się, że kosmetyk momentalnie się wchłania, nie pozostawiając tłustej czy błyszczącej warstwy. Na skórze staje się całkowicie matowy, a przypominam, że mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, ze skłonnością do błyszczenia i "zapychania". Krem posiada specyficzny naturalny zapach, ponieważ nie jest perfumowany. Trudno go określić, przypomina trochę herbatę, ale jest delikatny i mi osobiście nie przeszkadzał. Kremu używałam zarówno na noc (po humektantach, w pielęgnacji wieloetapowej), jak i na dzień (solo, na skórę wilgotną od toniku lub hydrolatu z czystka). Wieczorem wklepywałam go delikatnie również w okolice oczu.
Podsumowując wzmacniającego kremu Bartos używam od ponad dwóch miesięcy praktycznie codziennie, dwa razy dziennie i jeszcze odrobinę zostało na dnie opakowania. Według mnie to świetna wydajność! Tym bardziej, że do pokrycia całej twarzy oraz szyi i dekoltu nie potrzebuję więcej niż dwie niewielkie pompki produktu. Gdybym więc używała kremu raz dziennie, wystarczyłby mi na ponad 4 miesiące. Nice!
Naturalny krem Bartos na dzień
Jeśli spodziewacie się marudzenia to niestety, ale krem mnie... zachwycił. Stosowany na dzień doskonale nadaje się pod makijaż. Nie roluje się na nim ani typowo silikonowy koreański krem BB (Missha czy Bio-Essence), zwykły "europejski" podkład (Eveline, Bielenda), ani bardzo naturalny podkład Hydracoton od Couleur Caramel. Krem wzmacniający Bartos dogaduje się z każdym fluidem jakim dysponuję, a także z każdym pudrem (tradycyjne, ryżowe, mineralne). Świetnie radzi sobie również z minerałami (Annabelle Minerals), z tym że przed nałożeniem produktów sypkich delikatnie odciskałam nadmiar kremu w czystą chusteczkę. Krem Bartos nie przyspiesza błyszczenia skóry, nie powoduje, że podkład się zbiera w załamaniach czy warzy. Wystarczająco nawilża skórę, a przy tym nie przyspiesza błyszczenia! Sprawia, że cera jest elastyczna i miękka w dotyku. Idealnie byłoby, gdyby posiadał jeszcze filtry UVA i UVB, ponieważ to wymarzony krem na lato.Wzmacniający krem Bartos na noc
W pielęgnacji wieczornej nakładam krem jako ostatni etap, a dokładnie po: dokładnym demakijażu i oczyszczaniu (olejek Biolove + pianka Tess), toniku (Cossi Fuleren), esencji różanej, żelu aloesowym, serum. Krem "domyka" wszystkie poprzednie warstwy, a jednocześnie nie jest tłusty i nie sprawia, że skóra jest przeciążona. Aktualnie oleje czy olejki stosuję 2-3 razy w tygodniu, wtedy albo rezygnuję już z kremu, albo nakładam tylko jedną pompkę i dokładnie go wmasowuję w skórę, a dopiero potem nakładam odrobinę oleju (konopny, z pestek śliwki lub serum Iossi). Wszystko zależy od aktualnych potrzeb skóry, którą dobrze obserwuję i reaguję na jej potrzeby. Po ponad dwóch miesiącach stosowania z całą pewnością stwierdzam, że krem Bartos nie "zapycha" skóry, ani nie działa aknegennie, przynajmniej u mnie. Nie podrażnia, nie powoduje pieczenia. Skóra po tym czasie wyraźnie się wzmocniła, rozjaśniła, a delikatne zaczerwienienia są obecnie praktycznie niewidoczne (miałam niewielkie zmiany naczynkowe w okolicach nosa i policzków). Cera jest elastyczniejsza, jędrna, gładka, wygląda lepiej niż wiosną. Zdecydowanie rzadziej występują niedoskonałości, nawet hormonalne (w "te" dni). Widzę też, że niewielkie zmarszczki mimiczne pod oczami są mniej widoczne, ale o okolice oczu dbam także innymi kosmetykami (na dobrze nawilżonej cerze zmarszczki "znikają" i są duże szanse, że na stałe pojawią się później). Cera nabrała delikatnego, zdrowego blasku, który utrzymuje się dłużej niż 5 minut po nałożeniu produktu. Niestety rozszerzone pory pozostały bez zmian, nie wydaje mi się, aby krem był w stanie na nie wpłynąć. Jeśli chodzi o regulację nadmiernego wydzielania sebum zauważyłam, że skóra mniej się błyszczy i dłużej pozostaje matowa w ciągu dnia, więc jest efekt także i w tym zakresie.Okropnie się rozpisałam, ale jestem bardzo zadowolona z kremu wzmacniającego tej nowej marki. Jeśli firma Bartos tak "startuje" na rynek, wróżę jej same sukcesy. Właśnie takich kosmetyków szukam, z sensowym składem, z ogromem składników aktywnych, działających na wielu płaszczyznach, uniwersalnych. Do tego pompka typu air-less, którą po prostu uwielbiam, choć faktycznie trzeba do niej przywyknąć. Nie przeraża mnie nawet cena, choć oczywiście gdybym miała coś do powiedzenia wolałabym, aby krem kosztował mniej :)
Znacie już produkty Bartos? Widziałyście je na targach kosmetyków naturalnych albo w internetach?