Wykończeni styczeń-luty
Jak szybko mijają dni... Chyba nie muszę nikogo o tym przekonywać? Jednak mi umykają nawet całe miesiące! Jeszcze niedawno były Święta, Sylwester, a dziś kończy się luty? Jak? Kiedy? Gdzie?? Czasem trudno uwierzyć, że czas jest stały i nie przyspiesza cichcem jak tylko się odwrócę... I tylko puste opakowania przypominają o kosmetykach, które już były, ale się zużyły...
Sylveco, Lipowy płyn micelarny: nie będę się rozpisywać: kocham! Druga zużyta butelka i na pewno nie ostatnia. Pisałam o nim, uwielbiam i na pewno kupię jeszcze nie raz.
DLA, Niszcz pryszcz, Krem na noc: genialny, nietłusty krem o wspaniałym składzie i ziołowym zapachu. Świetnie wpływa na tłustą cerę, nawilża, nie zapycha, nie uczula. Posiada pompkę typu airless i jest niesamowicie wydajny! Pisałam recenzję, jeszcze kupię.
Skin Chemists, Krem z retinolem: bardzo dobry krem, lekki, rozświetlający cerę. Nie ma za dużo retinolu w składzie, więc świetnie nadaje się do rozpoczęcia przygody z tym składnikiem, jak było u mnie. Teraz wiem, że moja cera bardzo się z retinolem lubi, a sam krem uelastycznia skórę i niweluje w ten sposób widoczność zmarszczek. Pisałam o nim, lubię, ale ze względu na wysoką cenę poszukuję zamiennika.
Avon, Maseczka turecka oraz oczyszczająca: gotowe maski na bazie glinek, całkiem skuteczne, na pewno wygodne w użyciu. Składy nie powalają, zwłaszcza, że jestem fanką glinek, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzą. Będzie post.
Ziaja, Liście Manuka, Pasta oczyszczająca: druga tubka pasty, którą najczęściej traktuję jak peeling. Dobrze wygładza, usuwa suche skórki, ale lepiej nie przesadzać z częstotliwością jej stosowania, gdyż potrafi przesuszyć. Raz w tygodniu w zupełności wystarcza. Pisałam o niej, lubię, mam kolejna tubkę.
Sylveco, Oczyszczający peeling do twarzy: drobinki korundu są drobne, ale bardzo ostre, więc skutecznie usuwają martwy naskórek, pozostawiając skórę miękką i odświeżoną. Pozostałe składniki, w tym skrzyp polny, dobrze wpływają na tłustą skórę, a przy tym nie zapychają. Pisałam, lubię, na pewno jeszcze kupię.
Skin79, Maska w płachcie wybielająca: fajnie zwęża pory i odświeża, niestety trochę mnie podrażniła, przez cały czas trzymania jej na skórze łzawiły mi oczy. Z tego względu na pewno już jej nie kupię, ale jestem ciekawa innych wersji! Pisałam o niej.
Próbki: Sylveco i Biolaven lubię, Biolaven pełną wersję mam już w zapasach :) Go Cranberry zaciekawił mnie, ale póki co z zakupem się wstrzymam, natomiast jej wersji Bandi nie kupię na pewno - krem mnie podrażnił i trochę mnie po nim wysypało, więc mojej skórze się nie spodobał.
Sukin, Woda micelarna: bardzo ciekawy kosmetyk prosto z Australii. Posiada interesujący zapach, wanilinowy, pierwszy raz się z takim spotkałam przy demakijażu. Poza tym świetnie sobie radzi z make upem. Będzie recenzja.
Iwostin, 40+, Krem pod oczy liftingujący: bardzo mi się spodobał, dobrze się spisywał zarówno na noc jak i na dzień. Lekki, ale skuteczny. Rozjaśnia cienie, zmniejsza widoczność zmarszczek, nie szkodzi oczom. Pisałam o nim.
T'e'N, Krem liftingujący: bardzo ciekawy kremik o delikatnym zapachu i przyjemnej konsystencji. Zużyłam go na szyję i dekolt, a skóra po nim była miękka, nawilżona i ujędrniona. Pełnej wersji raczej nie kupię, bo jest trudno dostępny.
Kobo, Ideal Volume, Tusz do rzęs: cudo, cudo, cudo! Do tej pory nie lubiłam silikonowych szczotek, ale ta jest idealna! Świetnie rozczesywał i podkreślał rzęsy, a przy tym dawał wystarczający, a nie karykaturalny wygląd. Dzięki niemu rzęsy wyglądały pięknie, ale nie sztucznie. Na 100% kupię, post też będzie.
Manhattan, Supersize, Podrubiający tusz do rzęs: bardzo fajny tusz z mega grubą szczotką. Fajnie podkreśla rzęsy, choć czasem przy dwóch warstwach potrafi tworzyć grudki, trzeba się trochę nauczyć go używać. Za to jest tani i łatwo dostępny. Pisałam o nim, może kupię.
Avon, Waniliowy balsam do ust: malutki, bardzo wygodnie się go nosi ze sobą w kieszeni czy torebce. zapach jest delikatny, wydaje się naturalny. Balsam na ustach jest lekki, ale zabezpiecza je przed słońcem czy mrozem. Kolejne moje opakowanie, może jeszcze kiedyś kupię.
Avon, Wysuwana kredka do oczu: kocham je wszystkie! Mam mnóstwo kolorów i bardzo je lubię, są miękkie, łatwo się nimi rysuje kreskę, a przy tym dają ładny efekt rozświetlonego spojrzenia. Więcej napiszę w planowanym poście zbiorczym nt. moich kredek do oczu :) Mam następne!
Lovely, Wysuwana kredka z gąbeczką: tej kredki nie polubiłam od razu, bo kreski nią zrobione nie utrzymywały się na mojej powiece nawet przez godzinę... Gąbeczka też jest zbyt twarda, aby ładnie rozmazać kredkę, więc już miałam ją spisać na straty, gdy w geście ostatniej szansy użyłam jej jako ołówka do brwi.. I to był strzał w dziesiątkę! Brązowo-szary odcień ładnie się wtapiał w moje włoski, podkreślał i, o dziwo, trzymał się do wieczora. Będzie we wspomnianym kredkowym poście, może jeszcze kiedyś kupię.
Ziaja Med, Szampon przeciwłupieżowy: miętowy zapach fajnie umilał prysznic, a używałam go sporadycznie. Testując dużo nowych kosmetyków do włosów czasem dostaję łupieżu i wtedy mnie ratował. Dobrze się pieni i myje włosy, nie powoduje przesuszenia ani przetłuszczenia skalpu. Pisałam o nim.
Seboradin, Szampon i maska: bardzo zgrany duet, który pomógł mi w walce z wypadającymi włosami na jesieni. Komórki macierzyste i wiele ciekawych ekstraktów, zwłaszcza w masce, wzmocniły włosy i skórę głowy, przez co problem się zmniejszył i to zdecydowanie! Na efekty czekałam ok. miesiąca, wiadomo, że mało co działa od razu, ale opłacało się. Pisałam o nich, może kupię.
got2b, Lakier do włosów Volumania: zużył go mój mąż, bo ja w ramach walki z wypadaniem zrezygnowałam prawie całkowicie ze stylizacji. Posiada ciekawy zapach, jak dla mnie sztucznej maliny. Działanie ma średnie - bardzo zlepia włosy, tworząc z nich skorupę, przynajmniej rozpylany nad krótką, męską fryzurą. Nie kupimy.
Greenland, Żel pod prysznic w piance: fajny pomysł na umilenie sobie prysznica! Delikatny zapach, otulający zmysły, choć krótkotrwały i dobre działanie myjące, skład oparty o SLES. jako odskocznia od codzienności świetny! Pisałam o nim, jak spotkam w dobrej cenie kupię.
Biolaven, Żel myjący do ciała: winogronowy zapach, dobre pienienie i działanie, a przy tym nie wysusza skóry. Czego chcieć więcej? Aha i skład delikatny, bez SLS. Kupię i pisałam o nim.
CD, Cytrynowy żel pod prysznic: mój ulubieniec na siłownię! Fajny zapach, bardzo orzeźwiający, gęsta konsystencja. Dobrze się pieni i myje. Skład oparty na SLS, więc jeśli ten składnik nie wysusza Wam skóry polecam. Będzie post.
Evree, Olejek do ciała: fajny produkt, choć zdecydowanie lepiej się u mnie spisywał nakładany od razu na wilgotną skórę po prysznicu. Trochę natłuszcza skórę, nawilża, odżywia. Pisałam, może kupię.
DLA, Krem do rąk: świetnie nawilżający bez uczucia lepkości czy tłustych rąk krem. Skład przyjemny, ale niestety nie przypadł mi do gustu jego zapach. Dla takiego działania przymykałam jednak oko, a zużywałam go głównie na noc, bo szkoda mi było go zmywać w ciągu dnia. Jest mega wydajny. Pisałam o nim, chętnie jeszcze kupię.
Green Pharmacy, Krem do stóp ochronny: bardzo fajny, świetnie się wchłania i nawilża stopy. Ma działanie ochronne, więc kupiłam go, by chronić się przed ewentualnym zarażeniem się grzybicą w saunie czy na siłowni. Wzmacnia skórę i jej zdolność do obrony przed infekcjami. Pisałam, kupię.
Loko-Kolor, Zmywacz do paznokci: kolejna buteleczka taniutkiego zmywacza, który uwielbiam. ładnie pachnie, nie niszczy paznokci i dobrze zmywa. Mam kolejną butelkę.
Zazwyczaj podaję linki do recenzowanych już produktów, ale myślę, że łatwo je znaleźć używając etykiet na dole :)
Przypominam też o konkursie, w którym do wygrania jest zestaw świeczek. Zostały tylko 3 dni na zgłoszenie się, wystarczy kliknąć w baner.
Znacie coś z mojego denka? Jak tam wasze zużycia?
Całkiem fajne produkty zużyłaś.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńZnam jedynie pastę z Ziaji. ; )
OdpowiedzUsuńChyba najpopularniejszy kosmetyk w tych wyżej :)
UsuńSylveco znam i lubię, Biolaven nie lubię (ale tylko ze względu na zapach). Kosmetyki DLA mnie kuszą.
OdpowiedzUsuńMoje denko czeka na zdjęcia. Może jutro? :)
Czekam w takim razie, chętnie przeczytam :)
UsuńSerio Cię uczulił? U mnie nic takiego nie miało miejsca, a jedyne zastrzeżenia mam do badziewnego opakowania, które się szybko wytarło :)
OdpowiedzUsuńKilka produktów kojarzę , ale nie miałam ich okazji testować ;)
OdpowiedzUsuńDosyć sporo tego :) Peeling od Ziaja bardzo lubię i na pewno kupię kolejne opakowanie :) Tak samo jak ten z Sylveco korundowy. Oba fajne produkty :)
OdpowiedzUsuńJejku ile tego zużyłaś:)
OdpowiedzUsuńkonkretne denko ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Sylveco i regularnie je sobie dokupuje☺
OdpowiedzUsuńTeż lubię micel Sylveco i po wykorzystaniu próbki kupiłam kremy biolaven :D
OdpowiedzUsuńDużo tego - i niczego nie miałam :-)
OdpowiedzUsuńSolidne denko i pełno w nim kosmetyków, które mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten peeling Sylveco :) Już dawno temu mi się skończył.
OdpowiedzUsuńDuże to denko ;) Znam tylko peeling z Sylveco i ten kremik do stóp z ostatniego zdjęcia, oba produkty lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńo ile micel i peeling Sylveco dobrze się u mnie spisywał, to seria Biolaven jest dla mnie tragiczna - potwornie wysusza mi cerę i włosy :-(
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć:) kilka pozycji znam.
OdpowiedzUsuńLubię te balsamy do ust z Avonu :)
OdpowiedzUsuńKilka pozycji znam, a lipowy płyn micelarny też bardzo polubiłam :P
OdpowiedzUsuńNo cóż... znam tylko sylveco :))))
OdpowiedzUsuńJa w tym miesiącu miałam malutkie denko, twoje jest dużo większe :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kusisz i tym płynem Sylveco i żelem z Biolavenu
Planet Spa też używam i chwalę sobie, szczególnie polecam oczyszczający peeling do twarzy.
OdpowiedzUsuńPlanetSpa kiedyś moja miłość dziś gdy 'zmądrzałam' kosmetycznie wolę czyste glinki ale z racji że jakieś resztki mam u siebie to je zużyję ;) a z kredkami do oczu mam różne przejścia - niektóre kolory trzymają się u mnie lepiej niż pozostałe. Olejki z evree muszę koniecznie jakiś wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńMicelowi z Sylveco mam zamiar bliżej się przyjrzeć.:-)
OdpowiedzUsuńSporo Ci się tego nazbierało jak na dwa miesiące :) Poza kremem do stóp Green Pharmacy nic innego nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńZiaja - liście manuka, najlepszy ! Kiedyś mnie mega uratował ♥
OdpowiedzUsuńZnam tylko pastę oczyszczającą z Ziaji i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńwww.linailia.blogspot.com
Sporo tego i jakże fajne produkty zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzisiaj właśnie pisałam o olejku z Evree - u mnie sprawdził się świetnie! :D Bardzo lubię też płyn micelarny i peeling z Sylveco - dopiero odkryłam tę markę, ale myślę, że zostanę z nią na dłużej :)
OdpowiedzUsuńCałkiem duże denko, gratuluję :) Właśnie dziś zamówiłam płyn micelarny Sylveco, mam nadzieję że też go polubię :)
OdpowiedzUsuńLubię te maseczki Avon :)
OdpowiedzUsuńMam lakier z Got2Be, ale jeszcze ani razu nie użyłam :)
OdpowiedzUsuńTez lubię pastę oczyszczającą Ziaja. Muszę kupić nową tubkę bo mi się kończy :)
OdpowiedzUsuńCałkiem spore zużycie, wiele kosmetyków znam i lubię ;)
OdpowiedzUsuńTa szara maseczka a Avonu jest świetna! Jeśli jesteś fanką glinek to koniecznie wypróbuj biała glinkę z kozim mlekiem (mydlarniashop.pl/shop/pielegnacja/wlosy/biala-glinka-z-mlekiem-kozimi-miodem/)będziesz zachwycona! ;)
OdpowiedzUsuńNoo spore denko, a ja jeszcze nic z niego nie miałam :(
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam serię z manuka Ziaji do twarzy. Świetnie wygładza buzię. A jesli chodzi o włosy to Seboradin zdecydowanie! ja akurat używam serii do włosów przetłuszczających się, ale nie spotkałam jeszcze osoby, która miałaby zastrzezenia do tej marki.
OdpowiedzUsuń